Wagon z dziurą w podłodze
Na peronie stały zwykłe, niczym nieogrzewane wagony towarowe, do których ładowano kolejne polskie rodziny. Surowe warunki dawały się we znaki zanim pociąg ruszył w podróż, gdyż zwożenie Polaków trwało nieustannie przez dwa dni. Bardzo szybko pojawił się problem z załatwianiem potrzeb fizjologicznych - rodzice błagali Sowietów, by mogli wyjść z dziećmi do toalety przy dworcu, jednak żołnierze kategorycznie zabraniali wychodzenia z wagonu. W końcu jeden z nich wparował do środka z siekierą i wybił w rogu wagonu dziurę w podłodze.
W takich warunkach Polacy pokonali ponad 4 tysiące kilometrów - bez postojów i przystanków. Po dotarciu do Nowosybirska Sowieci kazali wszystkim się ubierać i wychodzić bez bagaży. Tam zapędzono ich do wielkiej hali, która była prowizoryczną łaźnią. "Każdy brał sobie miskę. Matka nabierała do niej bieżącej wody i myła dzieci, a potem siebie. Za olbrzymim przepierzeniem myli się mężczyźni z chłopcami (...) Do tej łaźni wpuszczano jednorazowo jakieś sto osób." Po takiej kąpieli całą kolumnę pognano z powrotem do wagonu, gdzie okazało się, że transport został podzielony. "Drugiej połowy wagonów już nie było. Pojechały na Barnauł, do Kraju Ałtajskiego."