Dwa strzały
Po rodzinę autorki Rosjanie przyszli tuż po północy, oddając najpierw dwa strzały z pistoletu. Jeden z nich trafił psa, który starał się bronić domostwa przed najeźdźcami. Kiedy weszli do domu, od razu ustawili wszystkich pod ścianą. "Rozpoczęła się rewizja prowadzona chaotycznie, na oślep." Po symbolicznym przeszukaniu Rosjanie kazali im się ubrać i przygotować do wyjazdu.
Matka ubierała swoje dzieci tak, by miały na sobie jak najwięcej warstw. Zakładała na nich wszystko, co było pod ręką, również nowe szkolne mundurki. Dzieci były wystraszone, ale nie płakały. 12-letnia Jadzia, najstarsza z całego rodzeństwa, powiedziała im bowiem, że kiedy zaczną płakać, to wrogowie będą się cieszyć. Przygotowanie do długiej drogi trwało mniej niż dwie godziny. Polska rodzina ze skromnymi zapasami wsiadła do sań ustawionych przed domem i ruszyła w stronę dworca.