Po wsze czasy
Tymczasem dorośli zgromadzeni przed okolicznym komendantem nie mieli powodów do radości. Na wstępie zakomunikował im, że będą tu żyć po wsze czasy i już nigdy nie zobaczą Polski. - Wy jesteście dumne polskie pany, ale tu będziecie pracować, tak jak my wam każemy. Będziecie pracować w kopalni złota lub przy wyrębie tajgi i spławianiu drzewa rzeką Kiją - zapowiedział gniewny Rosjanin.
Polakom nie wolno było samodzielnie opuścić osady i chodzić po górach. Każde oddalenie się z miejsca zamieszkania wymagało otrzymania specjalnego zezwolenia. Komendant "wskazał pobliski las, w którym wolno było ścinać drzewo na opał, dał zebranym dwie, trzy godziny na napalenie w chałupach i kazał niezwłocznie stawić się do pracy. Większość Polaków rozpoczęła pracę już tego dnia." I chociaż pierwsze słowa komendanta o życiu na Syberii po wsze czasy wstrząsnęły zesłańcami, to jak udowadnia książka "Kromka chleba" Dagmary Dworak, nie były prorocze dla wszystkich mieszkańców Gramatuchy.