Pisarz, pijak i ''kapitan Sydney''
Po jakimś czasie zatrudniono go na stanowisku kierownika szkoły podstawowej w Chorzowie. W dokumentach Ministerstwa Oświaty figurował pod nazwiskiem: Marcin Świerk. Niebawem jednak wyjechał do Niechorza, gdzie został szefem spółdzielni rybackiej. Jesienią 1945 roku dotarł do Szczecina.
Tam przyjął kolejną tożsamość - Wojciecha Świerkiewicza, pijącego na umór pisarza tworzącego m.in. odcinkowe powieści. Jedna z nich zatytułowana jest "Kapitan Sydney". "Ktoś, kto ją czyta, może domyślić się, że mowa o życiu autora, Wojciecha Świerkiewicza, że fakty wzięte są bezpośrednio z jego bogatych przeżyć" - pisze Kąkolewski. "Pływał z wielkimi konwojami jako korespondent wojenny. Oceany, wielkie przestrzenie, morze, niebezpieczeństwa, niezwykłe przygody, bohaterstwo - oto jak wynikałoby z książki Świerkiewicza - jego historia wojny".