Trwa ładowanie...

Zbigniew Kasprzak. "Nie mogłem już słuchać, jak ci biedni ludzie łamią sobie język"

Jego komiksy osiągały wielkie nakłady i wychowały kilka pokoleń Polaków. Jednak w 1992 r. Zbigniew Kasprzak rzucił wszystko, wraz z rodziną przeniósł się do Belgii, przybrał pseudonim i podbił tamtejszy rynek. W rozmowie z WP słynny rysownik opowiada, jak odnalazł się na Zachodzie. Czy doświadczył "obcości kulturowej"?

Zbigniew Kasprzak przy pracyZbigniew Kasprzak przy pracyŹródło: Materiały prasowe, fot: Graza
d1a3mn3
d1a3mn3

Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska: Tęskni pan czasem?

Zbigniew Kasprzak: Za czym? Za Polską? Ciągle! Choć bardziej nazwałbym to nostalgią. Kiedy wyjechałem z kraju miałem 37 lat, byłem już w pełni ukształtowanym człowiekiem i artystą. Zostawiłem tu rodzinę, pracę, przyjaciół. Ta chęć kontaktu jest we mnie cały czas. Staram się regularnie odwiedzać Polskę, czy to zawodowo, czy prywatnie.

Zresztą, dziś jest to o wiele łatwiejsze niż kiedyś - nie ma granic, jest postęp technologiczny. W każdej chwili mogę wsiąść do samolotu albo porozmawiać przez komunikator. Od lat 90. wiele się zmieniło, więc to poczucie rozłąki jest w pełni zaspokojone.

Decyzja o wyjeździe to poważny krok. Zwłaszcza dla kogoś, kto miał już ugruntowaną pozycję. Był pan znanym twórcą komiksów historycznych i fantastyczno-naukowych, które rozchodziły się w wielkich nakładach. Nie bał się pan tego wszystkiego rzucić w diabły?

Przede wszystkim tu miałem ułożone życie. Moja żona robiła karierę jako uznana scenografka, do tego trójka dzieci, praca, którą kochałem. Tak, oczywiście, że się bałem. Ale muszę podkreślić, że w jednym czasie nałożyło się na siebie kilka spraw.

d1a3mn3

Z jednej strony podpisałem kontrakt z dużym belgijskim wydawnictwem Le Lombard na kontynuowanie bardzo popularnej serii "Yans" po Grzegorzu Rosińskim, który chciał poświęcić się już tylko rysowaniu "Thorgala". Z drugiej moje najmłodsze dziecko było chore. W Polsce powiedziano mi, że jedyną szansą na poprawę i leczenie był wyjazd na Zachód.

W Belgii miałem zapewniony start, nie był to do końca dziki skok na głęboką wodę. Kontrakt obejmował narysowanie kilku albumów, a więc w konsekwencji kilka lat, bo tego wymaga rysunek realistyczny, którym się zajmuję. Zdawałem sobie jednak sprawę z pewnego niebezpieczeństwa - to wykluczało jakąkolwiek inną działalność zawodową w Polsce i ciągle istniało ryzyko, że mogę nie sprostać oczekiwaniom.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Komiks - renesans gatunku

Prezes Kaczyński, wspominając niedawno wyjazd do Wiednia, mówił, że czuł "obcość kulturową". A jak pan się odnalazł na obcym gruncie?

Przede wszystkim największą barierą był język. Nie znałem francuskiego, porozumiewałem się łamaną angielszczyzną. A z racji mojego zajęcia nie miałem też czasu na regularne kursy. To był więc ogromny wysiłek z mojej strony, aby jak najszybciej się go nauczyć.

d1a3mn3

Cały czas dopytywałem, sprawdzałem, czytałem książki i prenumerowałem najważniejsze magazyny, aby nasiąknąć językiem. Dopiero pod koniec pierwszego roku pobytu odważyłem się przeprowadzić pierwszą rozmowę po francusku z sekretarką naszej redakcji.

I jak poszło?

Powiedziała: "Brawo! Zrozumiałam wszystko, co chciałeś mi powiedzieć". Wtedy to było dla mnie niezwykle zachęcające i budujące. Z kolei moje dzieci nauczyły się francuskiego w mig, więc tym bardziej miałem motywację do nauki.

d1a3mn3

Muszę jeszcze dodać, że dzięki mojemu zawodowi to moszczenie się na nowym gruncie było najłagodniejsze i najsympatyczniejsze z możliwych. Trzeba pamiętać, że dla Belgów i Francuzów komiks to niezwykle ważny element kultury narodowej. Kiedy rozpoczynałem tam pracę, chłopcy chcieli zostać albo piłkarzami, albo twórcami komiksów. Ten zawód otworzył przede mną wiele drzwi i na pewno ułatwił start.

Źródło: Materiały prasowe
Wielkie wyprawy, Egmont, 2022

Na rynku frankofońskim znany jest pan jako Kas. Czyj to był pomysł, aby zacząć posługiwać się pseudonimem?

To była logiczna kolej rzeczy. Raz, że moje imię i nazwisko przysparzało trudności i nie mogłem już słuchać, jak ci biedni ludzie łamią sobie język, próbując je wymówić. A dwa, że tak funkcjonuje tamtejszy rynek. Belgijscy i francuscy twórcy komiksów często przyjmują pseudonimy, czego najbardziej jaskrawym przykładem był Hergé (wł. Georges Prosper Remi - przyp. red.), autor kultowego Tin Tina.

d1a3mn3

Zresztą, moja żona Grażyna także posługuje się pseudonimem. Jako Graza zajęła się kolorowaniem moich komiksów - m.in. "Yansa" czy "Halloween Blues", a także albumów Grzegorza Rosińskiego.

Jest pan jednym z nielicznych polskich twórców komiksowych, jacy zrobili karierę na Zachodzie. Drugim jest wspomniany Rosiński, dzięki któremu było to możliwe.

Grzesia poznałem jeszcze w czasach magazynu komiksowego "Relax". Trafiłem tam, bo wygrałem organizowany przez nich konkurs. Później spotykaliśmy się kilka razy, kiedy on już pracował w Belgii i przyjeżdżał co jakiś czas do Polski.

d1a3mn3

To z jego inicjatywy w 1988 r. na festiwalu w szwajcarskim Sierre zorganizowano wystawę prac polskich twórców, gdzie byłem jednym z kilkunastu zaproszonych autorów. To wtedy otworzyły mi się oczy, że komiks może być traktowany poważnie - jako sztuka, a nie literatura drugiej kategorii, jak to wówczas miało miejsce Polsce. Nasza znajomość z Grześkiem się zacieśniła, a kiedy zaproponował mi, bym przejął po nim "Yansa", nie odmówiłem i w 1992 r. wyjechałem z Polski.

Źródło: Materiały prasowe
Twórczość Zbigniewa Kasprzaka

Podczas zbliżającego się 33. Międzynarodowego Festiwalu Komiksów i Gier w Łodzi premierę będzie miał drugi tom antologii pana twórczości. Którą historię w "Wielkich wyprawach" darzy dziś pan największym sentymentem? Z której jest pan najbardziej zadowolony?

To bardzo trudne pytanie, bo zebrane tam historie ukazywały się na przestrzeni wielu lat i każda z nich jest czymś odrębnym. Niektóre, jak "Łzy Bałtyku", pochodzą z początku lat 80., a wieńcząca album "Spadająca Gwiazda - Marilyn Monroe" ukazała się w 2006 r.

d1a3mn3

Na pewno kiedy patrzę dziś na tytułowy tryptyk, widzę, jak szybko się rozwijałem jako stosunkowo młody rysownik. To była możliwość wyżycia się graficznego i rozłożenia skrzydeł. A jeśli miałbym wskazać najdojrzalszą historię, to byliby to "Podróżnicy" - stworzony w połowie lat 90. dyptyk, do którego scenariusz napisał Bran McLeod. Zacząłem dłubać przy nim jeszcze w Polsce, ale przeleżał w szufladzie cztery lata i został wydany już w Belgii. To taki łącznik między moją karierą w ojczyźnie i na Zachodzie.

Patrząc na komentarze w internecie, łatwo dojść do wniosku, że "Wielkie wyprawy" to jedna z bardziej wyczekiwanych premier. Jak się pan czuje jako artysta, który obok Janusza Christy czy Jerzego Wróblewskiego umeblował wyobraźnię wielu milionom Polaków?

To jest marzenie każdego rysownika. Tak naprawdę zrozumiałem to, kiedy pierwszy raz od wyjazdu odwiedziłem Polskę. To było jeszcze w latach 90., promowałem "Yansa" i miałem spotkanie w warszawskim Empiku. Ustawiła się wielka kolejka po autografy, podchodzili do mnie ludzie mówiący, że uczyli się czytać na moich albumach, a teraz tę miłość do komiksu przekazują dzieciom. O to właśnie w tym wszystkim chodzi.

Zbigniew Kasprzak - urodzony w 1955 r. absolwent krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych, rysownik, malarz, twórca ilustracji satyrycznych. Przygodę z komiksem rozpoczął od wygrania konkursu magazynu "Relax". W Polsce publikował komiksy historyczne i sci-fi publikowane przez wydawnictwa Sport i Turystyka oraz KAW. W 1992 r. wyjechał na stałe do Belgii, gdzie współtworzył takie tytuły, jak "Yans", "Podróżnicy", "Halloween Blues" czy "Dziewczyna z Panamy". Jego ostatnim komiksem jest "Bez twarzy", do którego scenariusz napisał Pierre Dubois.

33. Międzynarodowy Festiwal Komiksów i Gier w Łodzi zainauguruje 23 września o godz. 18.00 wystawa monograficzna Zbigniewa Kasprzaka. Spotkanie z Grażyną i Zbigniewem Kasprzakami poświęcone antologii "Wielkie Wyprawy" odbędzie się w sobotę 24 września od godz. 11 do 12. Z kolei od 14 do 15:30 twórcy będą dostępni dla gości festiwalu w strefie autografów.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
d1a3mn3
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1a3mn3