Zachód stanowczo sprzeciwiał się niepodległości Ukrainy. O tych faktach Amerykanie wolą dzisiaj nie pamiętać
W 1990 r. kontrola komunistów nad Ukrainą wyraźnie się chwiała. Setki tysięcy osób rzuciły legitymacje partyjne. Naciski społeczne wymusiły uznanie ukraińskiego za język państwowy. Coraz głośniej mówiono o powołaniu niezależnych sił zbrojnych, a nawet o odłączeniu się od Związku Sowieckiego. Ten ostatni postulat wcale nie spotykał się z poparciem zachodnich polityków.
Wydarzenia mające miejsce w Związku Radzieckim zaskakiwały zachodnich obserwatorów. Tylko nieliczni sowietolodzy, a do najwybitniejszych należał amerykański analityk urodzony w Cieszynie Richard Pipes, przewidzieli nie tyle kryzys, ile koniec państwa radzieckiego.
Strach przed załamaniem się imperium i m.in. utratą przez nie kontroli nad bronią jądrową spowodował, że teraz czołowi politycy, analitycy i opiniotwórczy intelektualiści państw Europy Zachodniej i Ameryki Północnej szukali środków mających utrzymać je przy życiu.
Nie tylko z otwartym sceptycyzmem odnosili się do niepodległościowych aspiracji Ukrainy, Białorusi czy Gruzji, ale też wyrażali poparcie dla ZSRR i prezydenta Gorbaczowa, widząc w nim wizjonera i demokratę.
Amerykanie: Ukraina musi pozostać w federacji z Rosją
Prezydent George W. Bush, goszcząc na początku sierpnia 1991 r. w towarzystwie wiceprezydenta ZSRR Giennadija Janajewa w Kijowie, apelował o utrzymanie federacyjnych więzów między Rosją a Ukrainą.
Odmówił rozmowy z przywódcami [opozycyjnego Ukraińskiego] Ruchu [Ludowego], którzy jedynie otrzymali zaproszenie na obiad wydany przez [prezydenta Ukraińskiej Socjalistycznej Republiki Ludowej Leonida] Krawczuka na cześć Busha i jego doradców.
Kluczowa faza wojny. "Putin postawi wszystko na jedną kartę"
Wymowne było to, że Krawczuk nie uczestniczył w przygotowaniach do pobytu amerykańskiego prezydenta w Związku Radzieckim. Niewiele wiedział o programie i szczegółach rozmów między Gorbaczowem a Bushem. (...)
Zbliżone stanowisko wobec kwestii przyszłości Ukrainy zajmowała brytyjska premier Margaret Thatcher, która również zdążyła odwiedzić Kijów.
Wizja ograniczonej suwerenności
Dopiero z czasem co bardziej śmiali zachodni politycy godzili się z perspektywą suwerenności Ukrainy, ale apelowali o uznanie prawa Moskwy do opiniowania zmian w kierunkach polityki zagranicznej poradzieckich republik - w praktyce do pogodzenia się z jej przywództwem w Europie Środkowej i Wschodniej oraz środkowej Azji.
Pojawiały się nawet dziwaczne sugestie, aby Ukraina swoje stanowisko określała z mocnym uwzględnieniem interesów Rosji, zarówno rozwiązując wewnętrzne problemy, jak i określając miejsce w międzynarodowej społeczności.
Niepodległość dla krajów bałtyckich, status wasala dla Ukrainy
Na Zachodzie już nie kwestionowano prawa Litwy, Łotwy i Estonii do pełnej, niczym nieograniczonej niepodległości. Widziano w tym powrót do porządku sprzed lata 1940 r., a więc sprzed radzieckiej okupacji. Wobec Ukrainy, podobnie jak Białorusi i Gruzji, zachowywano o wiele większy dystans.
W Waszyngtonie i stolicach europejskich rozumiano, że bez tych trzech republik przetrwanie radzieckiego państwa, nawet w formie konfederacji i pod zmienioną nazwą, jest wątpliwe.
Powyższy tekst stanowi fragment książki Zbigniewa Karpusa i Michała Klimeckiego pt. "Czas samotności. Ukraina w latach 1914-2022" (Bellona 2022).
Michał Klimecki - profesor doktor habilitowany, historyk. Pracownik naukowy Instytutu Nauk o Bezpieczeństwie na Wydziale Nauk o Polityce i Bezpieczeństwie Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Zajmuje się historią Polski i powszechną XX wieku (w tym zwłaszcza dziejami Ukrainy oraz stosunkami polsko-ukraińskimi), a także historią wojskowości. Autor licznych publikacji naukowy i popularnonaukowych. Współautor książki "Czas samotności. Ukraina w latach 1914-2022" (Bellona 2022).
Zbigniew Karpus - historyk, badacz stosunków wschodnich, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Współautor książki "Czas samotności. Ukraina w latach 1914-2022" (Bellona 2022).
WP Książki na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski