Proces, ryzyko linczu i dantejskie sceny na pogrzebie
Kamil Janicki:Sam proces odbywał się, jak już wspomniałem, pod wielką presją tłumu. Pod sądem ustawiały się tysiące żądnych krwi ludzi, skład orzekający właściwie nie miał wyjścia - tylko dożywocie mogło zaspokoić szturmujących gmach łodzian. Po rozprawie oskarżoną trzeba było wyprowadzić pod eskortą, ryzyko linczu było gigantyczne.
Do dantejskich scen dochodziło też na pogrzebie dziewczynki, gdzie tysięczne tłumy szły na cmentarz, zadeptując się wzajemnie. Ludzie mdleli, ofiary odwożono do szpitali. Chyba tylko cudem nikt nie zginął.