Niektóre dzieci bawią się od najwcześniejszych lat w sposób daleki od czystości i niewinności. U niektórych na skutek takich zabaw ujawniają się groźne, nieraz zabójcze instynkty. A potem dorastają. Takie niepokojące motto towarzyszy tej w takim samym stopniu genialnej, jak i przerażającej powieści. Powieści o czwórce przyjaciół z domu dziecka, którzy za sprawą lektury Władcy much Williama Goldinga podejmują grę – jej celem jest karanie tych, którzy krzywdzą najmłodszych. Ich przywódcą staje się jedna z ich opiekunek, a zasady „zabawy” ulegają coraz większym zaostrzeniom w miarę jak autorzy gry dorastają. Dwie kobiety – bezkompromisowo głosząca swoje poglądy dziennikarka Kate Turner, która poroniła i rozstała się z mężem oraz Laurie Moon, kobieta, która była zmuszona oddać swoje niepełnosprawne dziecko do specjalistycznego zakładu znajdą się na celowniku grupy, a ich życie będzie śmiertelnie zagrożone od chwili gdy staną się pionkami starannie zaplanowanej okrutnej gry, której reguły mogą się w każdej
chwili wymknąć spod kontroli, a jej skutki – nieodwracalne.
Powieść jest tak bardzo fascynująca właśnie dlatego, że pisarka koncentruje się na tym, by sportretować i pokazać ciemną stronę życia w miejscach i osobach, których o taki mrok byśmy nie podejrzewali. Dlatego tak bardzo ta historia poraża i przeraża. Dlatego zmusza do zastanowienia się na tym, czy zło drzemie we wszystkich, czy jesteśmy nim skażeni od urodzenia, czy też pojawia się w nas dopiero na skutek jakiś traumatycznych przeżyć. Zaznaczam, że żadnych prostych odpowiedzi ta powieść nam nie da, nie osądzi jednoznacznie bohaterów, nie pokaże prostych rozwiązań. Zasygnalizuje dostrzeżony i opisany przez autorkę problem, pokaże konsekwencje wyborów dokonanych w dzieciństwie, rolę autorytetu i losy tych, którzy w życiu niewiele zaznali poza złem, które wyznacza ich drogę. Doskonała lektura.