Są obrzydliwie bogate. Ale czy szczęśliwe?
Księżniczki często miewały zachcianki. Kierowca musiał wiedzieć, gdzie dostać najlepszy suflet czekoladowy w środku nocy, jak kupić iPhone?a bez podpisywania umowy, jak znaleźć blisko trzydzieści opakowań kremu do depilacji wybranej marki. Każda księżniczka miała własne upodobania w kwestii przegryzek - jeśli w samochodzie zabrakło M&M?sów, wody Evian albo chrupek Doritos, kierowca musiał liczyć się z atakiem gniewu klienta lub nawet groźbą utraty pracy.
Zachodnia kultura nie przestawała fascynować księżniczki. Choć z łatwością akceptowały najgorętsze trendy mody i nowości w medycynie estetycznej, dziwiły je najprostsze elementy amerykańskiej codzienności. Pewnego razu Larson znalazła swoje klientki w sklepie stłoczone przy półce w dziale higieny kobiecej. Gromadka kobiet stała jak sparaliżowana, z ciekawością przyglądając się... prezerwatywom.
"Skromność kazała im odwrócić wzrok, ale były wyraźnie zafascynowane. Nie mogły oderwać wzroku od wystawki - stały nieruchomo, podziwiając niesamowite bogactwo kolorów, rozmiarów i typów. Kiedy podeszłam, popatrzyły na mnie bez słowa. Potem jedna z nich pokazała palcem na kondomy, jakby nie było jasne, co je tu przyciągnęło. Z trudem powstrzymałam się od śmiechu. [...] Im bardziej fikuśny był kondom, tym trudniej było mi go opisać, ale starałam się, jak mogłam. One patrzyły na mnie bez mrugnięcia okiem i chłonęły każde moje słowo" - wspomina autorka książki.