Friling
Co jednak począć, kiedy tematów brak? Od tego jest "friling", czyli ich podkręcanie. Świetnym przykładem może być pamiętna konferencja po aresztowaniu przez CBA doktora Mirosława G. Z ust ówczesnego ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry padły wtedy słowa: "Już nikt nigdy przez tego pana życia pozbawiony nie będzie". Mieśnik na tej konferencji był i sporządził po niej bezpłciową notatkę. Jednak czytający ją redaktorzy zwęszyli temat, który rozkręcili do tego stopnia, że notatka szybko zmieniła się w głośny artykuł pod tytułem "Doktor zabijał w rządowym szpitalu".
Jak zapewnia nas były dziennikarz brukowca, właściwie wszystkie tematy w nim się ukazujące były albo wymyślane, albo sztucznie podkręcane:
"Prasa bulwarowa od początku do końca opiera się na zaskakującym koncepcie, nietuzinkowym pomyśle, czyli na frilu właśnie. Czy zdarza się, że tematy są całkowicie zmyślone, wyssane z brudnego dziennikarskiego palucha? Niestety tak.Ale fachowo nie nazywa się to kłamstwem ani oszustwem. W tabloidzie mówimy wtedy o frilu prenatalnym. O nakręcaniu i polerowaniu tematu, którego tak naprawdę nie ma".