Polowanie w szpitalu
Jednym z pierwszych zadań Mieśnika w redakcji było nagromadzenie (u nich określa się to paskudnym wulgaryzmem) targetów chorych na raka.
"(...) kiedy jedziesz zrobić targety do szpitala onkologicznego , to... właśnie tak - musisz złapać takie, które na tego raka już zdychają. Albo od biedy właśnie dowiedziały się, że cholerstwo je trawi, a ze strachu w ich oczach wnioskujesz, że kompletnie nie wiedzą, co teraz".
Podczas gdy dziennikarz zagaduje przerażonych pacjentów na szpitalnym korytarzu, fotograf bez pardonu robi swoim ofiarom zdjęcia. Zdezorientowani ludzie odpowiadają na pytania, żalą się, czasem płaczą, migawka aparatu rozgrzewa się do czerwoności. Niestety, materiału z tego nie będzie. Żaden z chorych nie wyszedł na zdjęciu wystarczająco dobrze...
I choć dziennikarze brukowca sami nawzajem próbują się przekonywać, że bez ich pracy, czasem - owszem - obrzydliwej, nikt nie pochyli się nad problemem tych chorych, to i tak każdy szybko się orientuje, że chodzi tylko i wyłącznie o słupki sprzedaży.Niesmak w ustach to niebawem wszystko, co pozostanie po takiej akcji.