Co jest teraz, po kilku latach od tych wydarzeń, najtrudniejsze do przezwyciężenia?
Najtrudniejsze jest powstrzymanie złości, wybuchów gniewu, to, żeby nie pozwolić, aby negatywne emocje przejęły nad tobą kontrolę i odebrały pozytywną energię. To największe wyzwanie. Łatwo jest sobie powiedzieć - pieprzę to, mam dość, jestem zły, mam depresję. I na przykład zacząć pić. Kiedyś jak byłem zły, to pewnie sięgnąłbym po kieliszek. Ale teraz nawet nie mogę, bo mam straszne migreny. I akurat moja ukochana whiskey je u mnie wywołuje. To jedyny pozytywny skutek cierpienia na bóle migrenowe.
Chciałby Pan, żeby Woda Różana poczuł to, co Pan wtedy?
Tak. Ale gdyby moja książka albo film dotarły do niego i wzbudziły w nim choć najmniejsze wątpliwości odnośnie tego, co wtedy robił, już byłoby to wielkie osiągnięcie. Do takich ludzi jak on - odizolowanych od rzeczywistości, zamkniętych w swoich schematach - bardzo ciężko się dokopać, poznać ich myśli. Taka książka albo film mogłaby w jakiś sposób do nich dotrzeć.