Twoja książka jest strasznie wkurzająca, wiesz dlaczego? Bo jest gość, który na własne życzenie robi sobie krzywdę, pakuje się w wielkie g***o, a potem nagle przychodzi dobry Pan Bóg i tak bez niczego, za uszy go z tego wszystkiego wyciąga. A przecież wcale nie błagałeś o pomoc! Znam ludzi, którzy latami skomlą modlitwy o uzdrowienie, o pomoc, o dziecko i... jedno wielkie nic.
Co, uważasz, że za łatwo mi przyszło?
No trochę tak. Przyszedł Bóg i uzdrowił. Cukierkowa historia.
I chwała Bogu! Zawsze musi iść, jak po grudzie? Zawsze musi być ciężko, a jak już się uda, to i tak w końcu się nie uda, bo coś tam? Zadzwoniła do mnie jakiś czas temu kobieta, która zobaczyła zapowiedź książki. "Andrzej, jestem na ciebie taka zła, że zabiłabym cię". Za co? "Pięć minut i po wszystkim! A ja tu pół życia się modlę i nic!". Wiesz co jej powiedziałem? Żeby się porządnie wnerwiła na Pana Boga. Co ja na to poradzę, że w moim przypadku Bóg potrzebował kilku chwil? To moja wina? Albo zasługa? Ok, można powiedzieć, że jakoś łatwo mi to wszystko przyszło. Nie wiem, czy to jest kwestia zawierzenia Bogu... Ludzie mówią, że tak dużo się modlą, ale Bóg nie wysłuchuje ich próśb, a ja im odpowiadam, że... modlę się niewiele!