Trwa ładowanie...
recenzja
28-05-2012 14:18

Wymieniony zamek

Wymieniony zamekŹródło: Inne
d2dx1s4
d2dx1s4

Leżąca w wyzywającej pozie kobieta. Masywne uda. Łono przysłonięte, ale bynajmniej nie wstydliwie. Ponętnie, zapraszająco, tak, by chciało się poznać tajemnicę. Czerwone, krzykliwe usta, zamknięte powieki i prawa dłoń, która sugeruje, że to może być jakieś stadium rozkoszy, tuż przed, albo tuż po...

Taki jest najważniejszy akt XX wieku - „La Belle Rafaela” autorstwa Tamary Łempickiej.

Taka jest książka Ostatni akt Ellis Avery – trochę wyuzdana, trochę nieśmiała. Trochę o tym, jak brzydka kobieta nabiera piękna, gdy pędzel wędruje po jej ciele. A trochę o tym, jak brzydota powraca, gdy malarka wykorzysta już wszystkie farby, gdy wyciśnie tubki do ostatka.

Obraz „Piękna Rafaela” posłużył Avery do napisania historii o muzie, o natchnieniu, o modelce i mistrzyni, o związku dwóch kobiet, który zaczął się od samochodu z opuszczonym dachem i zagryzionego przez psa królika. Rafaela trafiła do Paryża w niesprzyjających okolicznościach. Dziewczyna płynie z babką do Włoch, żeby poślubić mężczyznę, którego nie wiedziała nigdy na oczy. W połowie podróży ucieka z przypadkowo poznanym facetem z kajuty obok, tylko dlatego, że usłyszała z jego ust słowo „Paryż” – jej marzenie, jej święte miejsce. Sprzedaje się, żeby jakoś przeżyć w mieście świateł. Nie dojada, często przesiaduje w podejrzanych restauracjach, gdzie całuje się z mężczyznami za drinka lub dwa. Pewnego razu w Lasku Bulońskim spotyka kobietę w ślicznym samochodzie. Okazuje się nią Tamara Łempicka. Malarka proponuje jej pracę modelki. Dziewczyna zgadza się i już pierwszego dnia prócz pozowania oddaje jej swoją rozkosz, swoje usta, swoją dziecięcość jeszcze... Między kobietami zaczyna się gorący romans i
wkrótce jedynym, co chce usłyszeć Rafaela jest „kocham cię„ padające z ust partnerki. Tyle tylko, że jedyną prawdziwą miłością Tamary jest farba, płótno, obraz...

d2dx1s4

Łempicką oglądamy z perspektywy biednej, zahukanej Rafaeli, zafascynowanej nią, trochę przerażonej, a trochę chcącej być taką, jak ona. „To było przyjemne: prężyć się w łóżku, być Tamarą – ekstrawaganckim potworem, pozłacaną groteską, stworzeniem, które żyło wyłącznie dla rozkoszy.” Tamara traktuje Rafaelę jak wabik na mężczyzn, jak maskotkę, którą na niewidzialnej smyczy może prowadzać na przyjęcia i bale, chwalić się nią, jak zdobyczą, trofeum, które ma na wyłączność. Otwierać szkatułkę dłoni, w których trzyma dziewczynę, tylko wtedy, gdy jest pewna, że nic i nikt nie przyćmi jej własnego uroku.

To też książka o specyficznej atmosferze Paryża lat dwudziestych i trzydziestych. O ludziach, którzy byli jak sznur korali – pozaczepiani o siebie, wypolerowani jeden o drugiego - ważne z kim pijesz drinka, z kim wychodzisz z przyjęcia, z kim wcierasz kokainę w dziąsła. Na jednym z przyjęć Tamary przewija się mnóstwo osób, których nazwiska widnieją dziś w encyklopedii, w komediach sztuki i literatury. „W salonie panował tłok – w ciągu pięciu minut dostrzegłam Nancy Cunard w biżuterii z kości słoniowej, Tallulah Bankhead obwieszoną sznurami pereł, Filippo Marinettiego i uprzejmego, posągowego Jeana Cocteau (...)”. Na kartach książki pojawia się słynna paryska księgarnia Shakespeare and company, założona przez Sylvię Beach w 1919 roku – mimochodem, jak cienie pojawiają się w niej Hemingway , Ezra Pound , a na stoliku leżą stosy książek Joyce'a , który nieustannie prosi właścicielkę o wsparcie finansowe na rozwój talentu pisarskiego. Każdy książkoholik zna nazwisko Joyce'a , choć naprawdę nielicznym udało się przebrnąć przez * Ulissesa. A w powietrzu cały czas unosi się nikły zapach skandalu. *Biseksualizm, homoseksualizm, wychodzenie w przyjęć w zupełnie innym towarzystwie, niż się przyszło, narkotyki, absynt, który zawraca w głowie już samym swoim zielonym kolorem. Europa wyszła z wojny, nie weszła jeszcze w tę drugą – Paryż bawi się, aby zapomnieć, na gorzko, na słodko, jak tylko potrafi. Łempicka wymyśla na przyjęcia kobietę wkomponowaną w stół i ubraną w ostrygi, księżna de la Salle, którą Tamar namalowała w ciemnym, męskim stroju, zapewnia na swoim balu żywe obrazy – między innymi pokaz malowania i pozowania w duecie Łempica i Rafaela.
Intrygi, zerwane umowy, małżeństwa, które się rozpadają, depresje i topienie się Sekwanie. A wszystko nocą, po to, by rano spać do późna, zjeść bagietkę i tworzyć – taki jest świat w Ostatnim akcie. Taki jest świat widziany oczami zafascynowanej, młodej, biednej Rafaeli.

Lubię takie książki, bo są kierunkowskazami, takimi znakami granicznymi, od których się zaczyna iść. Czytam w podtytule „Tamara Łempicka i piękna Rafaela”, czytam o związku homoseksualnym, o jakichś mglistych, ledwo rzuconych słów na temat Rosjan, o mężu, zabitym przez bolszewików. I idę tropami. W notesie zapisuję hasła – Łempicka, Rafaela Fano, Shakespeare and company... I drążę, przeszukuję internet, wyświetlam strony z obrazami Łempickiej i jej skandalizującą biografią. Takie książki to dla autorów prosta recepta na natchnienie. Rzucają okiem na kawałek obrazu i tworzą historię opartą na zwiewnej, czerwonej tkaninie. Schody zaczynają się później – gdy ktoś zarzuca im przekłamania historyczne, a oni muszą się bronić fikcją literacką i własną fantazją. Bo Ostatni akt to nie jest biografia – to nie jest zdjęcie Tamary Łempickiej z wyraźnymi oczami i odsłoniętym lewym uchem. To obraz, miejscami surrealistyczny, który jedna fantastka zrobiła drugiej.

Nade wszystko zaś to książka o miłości, o tym, jak to uczucie zmienia człowieka, jak daje nowy uśmiech i błysk w oku. „Po raz pierwszy odczuwałam taniec tak jak początkowe sekundy pozowania do La Belle albo dla przyjaciół Tamary wczoraj wieczorem. Moje ciało należało do mnie. Nie było tylko formą, którą nosiłam na sobie.”

d2dx1s4

To książka, którą się dobrze, płynnie czyta. Książka na majowe popołudnie, na takie, gdzie jest deszcz i trzeba zostać w domu z kubkiem stygnącej herbaty. Ale też na takie, w którym woła łąka i las, w którym jedną dłonią przewraca się kartki powieści, a druga podjada grillowane potrawy. Nienachalna, niewymagająca, można odłożyć ją na chwilę i nie straci się wątku – doskonale wchodzi się w ten świat na nowo, bez potrzeby analizy sytuacji i myślenia. Książka, która właściwie czyta się sama.

I tylko ciągle w głowie mam tę leżącą kobietę, z której wypływa opowieść - jest tak naprawdę smutna w swoim wygiętym uwodzicielsko ciele, w odrzuconej do tyłu głowie, w uniesionej ręce. Smutna smutkiem ostatniego pocałunku, o którym jeszcze nie wie, że był ostatni. Tamary się nie usidla. Smutkiem ust już stygnących, smutkiem nieświadomości, że zaraz Łempicka rzuci w nią błękitną sukienką i wymieni zamki w drzwiach, którymi Rafaela dostawała się do jej serca...

d2dx1s4
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2dx1s4

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj