Na izbie wytrzeźwień
Po powrocie z NRD aktor pracował jako elektryk, kopacz rowów i pomocnik montera. Film uważał za zamknięty rozdział w swoim życiu, po prostu fajną przygodę. Zarabiał przyzwoicie, interesowały go przede wszystkim zakrapiane imprezy w lokalach. Kilka razy spotkał się z milicją - nie obyło się bez "pałowania". Po bójce przed hotelem MDM w Warszawie z kłopotów wyratował go szwagier, jeden z oficerów milicji. Innym razem dwóch milicjantów chciało go zaprosić na wódkę - okazali się fanami seriali, w których grał.
Po jednej z imprez Gołębiewski obudził się w obcym domu - jakaś kobieta zabrała go do siebie, gdy stracił przytomność na ulicy. Jego koledzy byli przekonani, że skoczył z mostu do Wisły. Podczas pobytu w ZSRR trafił na noc do izby wytrzeźwień, gdzie zabrano mu zarobione dwieście dolarów i gdzie po wytrzeźwieniu pobił się z jednym z siedzących tam bandytów. Poza piciem wciągały go także gry na automatach, na których stracił mnóstwo pieniędzy.