Trwa ładowanie...
d2oi34o
31-01-2020 16:19

Wszystkie barwy roku

książka
Oceń jako pierwszy:
d2oi34o
Wszystkie barwy roku
Forma wydania

Książka

Rok wydania
Wydawnictwo
Materiały prasowe
Źródło: Materiały prasowe

Dzień Babci, Dzień Przytulania, Wielkanoc, zagubiona w czasie i przestrzeni tajemnicza Wigilia… To tylko niektóre z tematów, które wzięły na swój warsztat polskie pisarki.
Historie refleksyjne, pełne radości i smutku, współczesne, ale również te zaklęte w przeszłości. Żartobliwe, poważne, lekkie, ale zawsze niosące nadzieję, pokazujące, że wszystko jest w naszych rękach.
Dwanaście opowiadań, dwanaście historii, które bawią, wzruszają, zmuszają do refleksji. Mieszanka stylów sprawia, że każdy czytelnik znajdzie tu coś dla siebie. Z przyjemnością odbyłam podróż do świata postaci wykreowanych przez trzynaście świetnych pisarek. Serdecznie polecam!
Joanna Wolf, blog NIEnaczytana
Pasjonujące opowieści na każdą porę roku. Uniwersalne, dające nadzieję na lepsze jutro. Opowiadania absolutnie bezkonkurencyjne w swojej wymowie. Polskie pisarki w szczytowej formie!
Wioleta Sadowska

Autorki opowiadań: Hanna Greń, Edyta Świętek, Anna Klejzerowicz, Hanna Urbankowska, Iwona Walczak, Iwona Czarkowska, Karolina Kubilus, Iwona Żytkowiak, Monika Orłowska, Joanna Sykat, Joanna Kruszewska, Magdalena Kawka, Małgorzata Hayles

Wszystkie barwy roku
Numer ISBN

978-83-7674-733-0

Wymiary

145x205

Oprawa

miękka ze skrzydełkami

Liczba stron

416

Język

polski

Fragment

Regina tępym wzrokiem wpatrywała się w leżącą przed nią kopertę, na której widniało imię i nazwisko nadaw­cy, niby obce, a jednak dobrze znane. Krystyna Lasek. Tak brzmiało panieńskie nazwisko matki, a babcia miała na imię Krystyna. Ale babcia od dawna już nie żyła, więc to zapewne przypadkowa zbieżność.

Młoda kobieta zagryzła wargi, niepewna, co powinna uczynić. Najprościej byłoby po prostu oddać matce ten list, wszak właśnie do niej był adresowany. Tylko że Regina nie miała najmniejszej ochoty na odwiedziny w rodzinnym domu i oglądanie szarej, zmęczonej twarzy niestarej jeszcze kobiety i na wysłuchiwanie krytycznych uwag wiecznie niezadowolo­nego ojca.

Po długim namyśle, dwóch kawach i trzech papierosach podjęła decyzję. Włączyła czajnik, a gdy woda zaczęła wrzeć, otworzyła pokrywkę i przytrzymała kopertę nad parą. Potem delikatnie podważyła paznokciem róg i przekonała się, że klej w istocie rozmiękł, tak jak to zawsze bywało w szpiegow­skich filmach czy powieściach sensacyjnych. Regina jeszcze raz zastanowiła się nad słusznością własnego postępowania, wreszcie odsunęła na bok wyrzuty sumienia, złapała odklejo­ny rożek i pociągnęła.

Postanowiła, że przeczyta list i wtedy zdecyduje. Jeśli treść będzie zawierać jakieś istotne informacje, zaklei go i odda matce, jeśli zaś znajdują się w nim jedynie pozdrowienia lub inne nieważne słowa, podrze go, wyrzuci i tym samym uniknie wizyty, która jawiła jej się tak samo miło, jak rwanie trzonowców.

Na wszelki wypadek przeżegnała się, czyniąc tym samym Boga wspólnikiem nieetycznego czynu, wyjęła z koperty ar­kusz papieru zapisany drobnym pismem, rozprostowała i za­częła czytać. Po chwili krzyknęła lekko ze zdumienia, a krągłe, eleganckie litery rozmazały się przed oczami wypełnionymi łzami. Niecierpliwym gestem przetarła twarz wierzchem dło­ni i ponownie spojrzała na list.

Droga córko.

Wiele lat minęło od naszego ostatniego spotkania. Ufam, że pozo­stajesz w zdrowiu i jesteś szczęśliwa z mężczyzną, którego wybrałaś sobie na męża, i że Twoja córka Regina wyrosła na mądrą, piękną kobietę. Nie wiem, czy narodziły Ci się inne dzieci, nie wiem nawet, czy dalej mieszkasz tam, gdzie kiedyś, i czy otrzymasz ten list. Wierzę jednak, że dobry Pan Bóg sprawi, że będę mogła załatwić tę ostatnią ważną sprawę.

Heleno, jestem już stara i w każdej chwili mogę spodziewać się ryku trąb wzywających mnie na Sąd Ostateczny, dlatego muszę po­myśleć o ostatniej woli. Jesteś moim jedynym dzieckiem. Utarło się, że to dzieci dziedziczą po rodzicach, ale Ty przecież dawno temu zdecydowałaś, że nie chcesz być moją córką. Dlatego chcę poznać moje wnuki. Proszę, żeby przyjechały do mnie na kilka dni, żebym mogła ocenić, czy powinnam oddać w ręce któregoś z nich to, czym Ty kiedyś wzgardziłaś.

Krystyna Lasek

Ps. Lepiej niech się pospieszą, bo nie mam już dużo czasu. Mogę trochę poczekać, ale jeśli do końca stycznia żaden z Twoich potomków się nie pojawi, moje mienie zapiszę obcym ludziom.

Regina wolno odłożyła list na stół, zapaliła papierosa i podparłszy brodę pięścią, pogrążyła się w zadumie. Przez głowę przelatywały myśli w formie zdań zakończonych wy­krzyknikiem. Babcia Krysia żyje! Rodzice mnie okłamali! Ale jak mama tak mogła?! Dlaczego?!

To ostatnie pytanie wydało jej się najważniejsze. Dawno temu Tomasz Izbicki przywołał do siebie małą, zalęknioną dziewczynkę i suchym, obojętnym głosem oznajmił, że bab­cia Krysia nie żyje, a obecna przy tej rozmowie Helena nie zaprotestowała ani słowem, chociaż to właśnie jej matkę mąż tak bezpardonowo uśmiercił. Regina doskonale wiedziała, że ojciec całkowicie podporządkował sobie żonę, ale zgoda na uznanie własnej matki za zmarłą to już chyba lekka przesada!

Dziewczyna jak przez mgłę pamiętała babcię Krystynę. W jej wspomnieniach wysoka, smukła kobieta kucała przed płaczącą dziewczynką i nie zważając na to, że końce długich, kruczoczarnych warkoczy zamiatają pokryte pyłem podwó­rze, obwiązywała chusteczką podrapane i krwawiące, pulchne kolanko. To był ostatni raz, kiedy Regina widziała babcię. Te­raz postanowiła to zmienić.

Podeszła do okna i skrzywiła się na widok białych płatków, padających gęsto i nieprzerwanie. Śnieg zaczął sypać trzy dni temu i ani na chwilę nie przestał, zamieniając trawniki w bia­łe dywany, a ulice i chodniki w składowiska szarej brei, roz­jeżdżonej kołami setek samochodów i rozdeptanej setkami stóp. Wzdrygnęła się na myśl o czekającej ją długiej jeździe, ale zaraz odegnała ją, podeszła do szafy w przedpokoju i wy­dobyła podróżną torbę. Postanowiła nie przejmować się nie­sprzyjającą podróży aurą. Czas na wyjazd był idealny – wczo­raj skończyła pracę nad ostatnim pilnym zleceniem, a kolejne zobowiązała się wykonać do połowy lutego, miała zatem na to ponad miesiąc. Wszystko dobrze się złożyło, pomyślała. Tylko ta cholerna pogoda!

Podziel się opinią

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2oi34o
d2oi34o
d2oi34o