XIX-wieczne skandalistki: Modrzejewska i Bernhardt
I do jakich wniosków doszłaś?
Miała parę powodów. Nie było się czym chwalić. Kim on w końcu był? Krętacz, który wykorzystywał bogate wdowy. Aż nagle wpadł mu w ręce prawdziwy skarb, prawdziwy aktorski talent. To prawda, że wiedział co z nim zrobić - był dla nastoletniej Heleny inspiracją, wzbudził w niej ambicje. Był jej pierwszym menedżerem, choć czasami zachowywał się jak stręczyciel. A ona nie zamierzała być tylko towarem. I w pewnym momencie uznała, że znacznie lepiej potrafi sprzedać się sama.
W mojej powieści, odrzucony przez wielką aktorkę Zimajer, jest opętanym zazdrością szaleńcem. Wierzy że cała jej kariera jest tylko i wyłącznie jego dziełem. Uważa, że posiadł magiczną formułę, że potrafi stworzyć Gwiazdę, dosłownie z niczego - z pierwszej lepszej, byle miała ładny głos. I nie najgorszą resztę. A fakty są takie, że próbował powtórzyć ten eksperyment, nawet odniósł pewien sukces. Jego następna uczennica i partnerka, Adolfina Zimajer, była nawet nazywana "Modrzejewską operetki".