"W Wielki Piątek wszyscy Polacy zostaną wyrżnięci"
Krzemieniec Wołyński, 1943 rok. Po ucieczce z Daniłówki Franek Przytomski nocował z matką na pogorzelisku getta, w którym rok wcześniej Niemcy wymordowali kilka tysięcy Żydów. "Łóżka były piętrowe, po siennikach ze stęchłą słomą chodziły ogromne pluskwy. Gryzły tak, że nie sposób było przespać całej nocy." 8-latek nie rozmawiał z matką o banderowcach, którzy zamordowali mu ojca. "To za bardzo bolało, a trzeba było żyć i myśleć, jak znaleźć coś do jedzenia." Przed Wielkanocą 1943 roku do Krzemieńca zaczęli przybywać uciekinierzy, którzy byli przez Niemców umieszczani w barakach, budynku kościoła, a wreszcie na schronisko przerobiono także więzienie.
W Krzemieńcu nie było banderowców, ale Polacy i tak nie czuli się bezpiecznie. Szeptano, że pogrom jest nieuchronny. "Gdy na targu pewna Polka chciała wymienić z Ukrainką nowe pończochy na 20 jajek, ta powiedziała, że 10 stanowczo wystarczy, skoro w Wielki Piątek wszyscy Polacy i tak zostaną wyrżnięci."