Teresa, matka gangstera
Matki gangsterów nie mają łatwo: z jednej strony wciąż zadają sobie pytanie o to, gdzie popełniły błąd w wychowaniu dziecka, z drugiej - po prostu boją się o zdrowie i życie najbliższej osoby. Do tego dochodzi często troska o własne życie, bo podczas wojen gangsterów łatwo oberwać rykoszetem.
Teresa cieszyła się, że Roman to inteligentne, bystre dziecko. Wystarczył moment nieuwagi i zamiast widzieć syna pochłoniętego lekturami, sama czytała o nim w gazetach, o tym, że ma pseudonim. Nie były to dobre informacje. Teresa wypowiada się o synu chłodno, ale nikt nie ma wątpliwości, że kocha go nad życie.
Wie, że syn o coś walczy i chce walczyć razem z nim: dlatego co drugi dzień godzinami czeka w poczekalni prokuratury z nadzieją, że prokurator zechce ją wysłuchać. Czasami się udaje i wtedy opowiada prokuratorowi o tym, że jej syn potrzebuje pomocy, że grozi mu śmierć. Oskarżyciel najczęściej bagatelizuje zdanie Teresy - może ma rację, a może nie? Niezależnie od tego, co myśli o życiowych wyborach Romana, podkreśla, że matka, i syn tak samo, są dla siebie niezbywalni. I dodaje: "To jest nierozłącznie związane ze statusem matki. W PPS jest taka teoria niepodważalna, że sprawa jednego jest sprawą wszystkich. Na pewno ta świadomość, że nie można zostawić nie tylko rodziny, ale i współtowarzysza w nieszczęściu, jest bardzo ważna. Ale w tym przypadku chodzi o mojego syna. Nie mam wyjścia".