Stiepan Bandera - mąż stanu, dobrodziej i wódz
Rosjanie mieli długoletnią praktykę w szerzeniu propagandy. Ukraińcy, jak się okazało, tej lekcji wybitnie nie odrobili, dostarczając rosyjskiej machinie propagandowej kolejnych powodów do radości. Jeszcze za Juszczenki, od 2005 do 2010 roku królowała bowiem wykładnia zwerbalizowana przez dowódcę UPA, Szuchewycza: "Nasz ukraiński nacjonalizm jest czysty i ofiarny". Zarówno ów kat, jak i Bandera, otrzymali pośmiertnie honorowe odznaczenia, które niebawem wycofał Janukowycz, wspiąwszy się na szczyty władzy. Z rozpędu, by nie drażnić Wielkiego Brata, robił wszystko, by z oficjalnego dyskursu wyrugować wzmianki o Wielkim Głodzie.
Po Janukowyczu przyszedł Poroszenko, niesiony okrzykami wznoszonymi również przez polityków wiodących polskich partii. Pierwsze, co zrobił, to podpisanie ustawy kryminalizującej zaprzeczanie słuszności "walki o niepodległość Ukrainy w XX wieku"; krótko mówiąc, kontestowaniu wszelkich mordów dokonywanych przez OUN i UPA oraz nazistowskich kolaborantów i członków ukraińskiej formacji Waffen SS. Nie wiem, czy Putin mógł otrzymać lepszy prezent, w każdym razie, jak wspomniałem, tej lekcji propagandy ukraińscy przywódcy zdecydowanie nie odrobili...