Pojednanie pod flagą z półksiężycem
Zapragnął tam pojechać, by wysłuchać tej drugiej strony, nawet jeśli świat wydał na nią już wyrok. Uważając, że lepiej rozmawiać z dyktatorami niż z nimi walczyć, postanowił porozmawiać z kim się da i wrócić żywym, co - jak twierdzi - do tej pory nie udało się żadnemu zachodniemu dziennikarzowi. Przygotowania rozpoczął od nawiązania kontaktu internetowego z niemieckimi dżihadystami. Pierwszego wieczoru znalazł ich w sieci ponad osiemdziesięciu.
Na list z prośbą o kontakt odpowiedziało piętnastu. Znaczna część książki to zapis rozmów prowadzonych za pomocą Skype'a z osobami posiadającymi obywatelstwo niemieckie, walczącymi po stronie islamistów. Jednym z nich jest Salim, który dość krytycznie podchodzi do bojowników z ISIS. Jak sam twierdzi, widzą oni tylko szariat. Wyrzucono ich z Iraku, bo nic tam nie robili, więc przyszli do Syrii i skompromitowali dżihad. Jednocześnie jednak wyjaśnia, że o żadnym pokoju nie może być mowy, bo rozejm wspiera interesy innowierców. Dopóki na świecie nie zapanuje szariat, można zapomnieć o pojednaniu.