Wojna, czyli terroryzm bogatych
Todenhofer zapewnia, że wszystko to są wytłumaczenia, nie usprawiedliwienia, bo nic nie tłumaczy terroryzmu. Wciąż jednak w jego książce wybrzmiewa oskarżanie Zachodu - autor porównuje na przykład Al Kaidę (ponad 3300 ofiar) z administracją prezydenta Busha Jr. (ponad milion ofiar) twierdząc, że i jedni, i drudzy zajmowali się regularnym terroryzmem, bo "wojna jest terroryzmem bogatych, a terror jest wojną biednych". Poza tym terroryzm nigdy nie ma podłoża religijnego i nie istnieje nic takiego jak "terroryzm islamski".
Autor dziwi się również, że Zachód akceptuje wykonywanie wyroków śmierci przy użyciu trucizny czy krzesła elektrycznego, a burzy się, gdy ogląda egzekucje wykonywane przy użyciu maczet i tępych noży. Przedstawiwszy tło ideologiczne, Todenhofer przeszedł do opisu podróży w sam środek tzw. Państwa Islamskiego.