Niszczycielski trójkąt
Po wojnie Witkacy wraca do formy - tworzy i, niezrażony, wciąż romansuje, nie myśląc o ustatkowaniu się, dopóki w 1922 roku wróżka nie przepowie mu, że następny rok będzie dla niego przełomowy. Przełom oznacza dla artysty małżeństwo i, pełen dobrych chęci, zaczyna się rozglądać za godną wybranką. Wreszcie, stale otoczony zabiegającymi o jego względy pięknymi paniami, decyduje się zaręczyć z Jadwigą Unrug (na zdj.), nazywaną Niną, niemal trzydziestoletnią zubożałą arystokratką.
- Moja narzeczona jest nie b. ładna, ale b. sympatyczna. Nie kocha mnie wcale, a nawet się jej specjalnie nie podobam. Ale mniejsza o to - pisał w liście do przyjaciela, Bronisława Malinowskiego. Pobrali się, w wielkiej tajemnicy, w kwietniu 1923 roku; wcześniej jednak Witkacy wymógł na Jadwidze obietnicę, że nie będą mieli dzieci, a ona pozwoli mu kontynuować bez przeszkód działalność artystyczną.
- Po ślubie zamieszkali w Zakopanem, w pensjonacie prowadzonym przez matkę Witkacego, który był z nią bardzo emocjonalnie związany - komentował w Wysokich Obcasach Janusz Degler. - Dziś chyba mówi się: nieodpępowiony. Powstał trójkąt, który wszystkich uwierał: apodyktyczna, o silnej osobowości matka, ukochany, jedyny syn, który się nią opiekował i swoim oddaniem starał się wynagrodzić to, że przed laty została zdradzona i opuszczona przez męża, oraz "ta obca", dumna ze swego pochodzenia arystokratka. Nic dziwnego, że po dwóch latach Nina spakowała walizki i wróciła do Warszawy. Od tego czasu spotykali się kilka razy w roku, w Zakopanem i w stolicy. I intensywnie pisali do siebie.