Walka o... skarpety po koledze
Na porządku dziennym było proszenie odchodzących o zostawienie pozostałym swoich rozchodzonych już nieco butów, a nawet... skarpet. To od nich często zależało, czy udawało się ukończyć szkolenie, czy nie.
"Odciski okazywały się błahostką, ale z krwią pod paznokciami trudno już było przetrwać i maszerować kolejne dziesiątki kilometrów po górach" - wspomina Jacek. Udał się nawet do polowego lekarza, ale ten poradził mu, by... kupił lakier do paznokci, skoro czarny kolor mu nie odpowiada. Zbawieniem okazały się kolce akacji - po ich wbiciu pod paznokcie ropa wypływała i można było maszerować dalej.