Mordercze testy
Zanim jednak którykolwiek ze zwerbowanych chłopaków dostał się do jednostki, musiał zaliczyć kilka zadań. Pierwsze z nich miało być sprawdzianem dla ich pomysłowości i determinacji, a polegało na... dostaniu się do obozu treningowego. Do dyspozycji mieli mapę i kilka godzin czasu. Do pokonania - 400 km. A trzeba przypomnieć, że był rok 1991 i sposoby przemieszczania się po kraju były dużo bardziej ograniczone niż dziś. Dla tych, którym dotrzeć się udało, był to dopiero początek zmagań z własnymi ograniczeniami. Dalej było już tylko trudniej...
Kandydaci po kilkanaście godzin dziennie biegali po bieszczadzkich górach, często docierając do nie swoich punktów kontrolnych, przez co bieg musieli rozpoczynać od nowa. Wielu nie wytrzymywało takich kilkudniowych ćwiczeń, presji i nieprzewidywalności akcji.