„W niedoskonałym świecie, ona jest żywym dowodem na to, że Bóg nadal potrafi stworzyć doskonałość”. „Jej gra jest jak powiew świeżego powietrza w duszny, upalny dzień”. „…skrzy się blaskiem misternie oszlifowanego diamentu.”. Krytycy i recenzenci filmowi rzadko opisywali Audrey Hepborn w ludzkich kategoriach; częściej traktowali ją jako zjawisko niż jako człowieka. Donald Spoto miast szukać kolejnych metafor, epitetów i językowych ozdobników ku czci i chwale aktorki, w książce Oczarowanie. Życie Audrey Hepburn ograniczył się do odpowiedzenia na dwa pytania: kim była i jaka była. Jako córka holenderskiej baronessy, Hepburn odebrała staranne wychowanie zgodne z europejską etykietą. Uczono ją, że zwracanie na siebie uwagi należy do złych manier, lecz paradoksalnie to właśnie stało się jej sposobem na życie i bycie. Hepburn nie należała do kobiet, które cechuje wrodzona niezauważalność i genetycznie określona bylejakość. Przeciwnie – aktorka istniała wyjątkowo intensywnie; mocniej i wyraźniej od
pozostałych.
Hepburn nigdy nie była gwiazdą na pełnym etacie; bycie naprawdę przekładała ponad bycie na niby. W odróżnieniu do większości obywateli Hollywood, improwizowała swoją karierę; była sławna trochę od niechcenia, trochę przy okazji. Niewymuszona gra aktorki nadawała lekkość jej słowom, gestom, mimice. Hepburn instynktownie wyczuwała wszelkie realia sceny i potrafiła uczynić swoje aktorstwo uczciwym. Z czasem jednak sukces, który osiągnęła, stał się dla niej zbyt zobowiązujący. Aktorka zaczęła cierpieć na przesadną senność i zupełną bezsenność, na przesadny apetyt i zupełny brak apetytu. W poprzednim wieku jej stan zdiagnozowano jako chroniczny smutek i przygnębienie. W obecnym stuleciu stwierdzono by u niej depresję.
Donald Spoto zręcznie operuje faktami i sugestywnie podporządkowuje je następstwom przyczynowo-skutkowym. Szeroki kontekst społeczny bądź historyczny staje się dla pisarza doskonałym pretekstem dla uchwycenia sedna jego myśli. Ostatecznie w swojej książce splata on wielką historię świata z małą historią bohaterki i udowadnia, że wielka historia w wymiarze życia ludzkiego niejednokrotnie przysłonięta zostaje przez tą małą. Spoto to zawodowy i profesjonalny producent biografii (opisał życiorys Marilyn Monroe, Elizabeth Taylor, Marleny Dietrich, Ingrid Bergman…) i jego książki cechuje ogólna poprawność. Zastanawiam się tylko czy nie wolę tych „niepoprawnych” pisarzy, którzy zamiast taśmy fabrycznej mają w domu biurko. Poza tym męczą mnie dygresje zbudowane na datach, tytułach filmów lub przedstawień oraz nazwiskach innych aktorów. Wolę czytać o gwieździe niż o statystach.