Plany na przyszłość
A co z resztą fabuły? Jak wygląda Pana praca nad książką?
Robert J. Szmidt: Siadając do pisania, staram się zanurzyć jak najgłębiej w tworzony świat, a gdy już się w nim znajdę, pomysły same wpadają mi do głowy. Począwszy od tych ogólnych, a skończywszy na najdrobniejszych detalach. Bardzo ważnym źródłem inspiracji jest samo życie. Myślę, że my, twórcy, mamy dodatkowy zmysł, który pozwala nam widzieć i słyszeć w normalnych zdarzeniach to, czego nie dostrzegają stojący obok nas ludzie. Wydobywamy z otoczenia pozornie błahe elementy, z których budujemy potem nasze wewnętrzne światy. Dam Pani jeden przykład. W trakcie pisania "Kronik Jednorożca" nie mogłem znaleźć pomysłu na scenę, w której zetknąłbym dwóch kompletnie nie związanych ze sobą bohaterów. Miałem z tym problem, każdy pomysł wydawał mi się bowiem zbyt sztuczny albo zbyt wydumany. Któregoś dnia poszedłem z kolegą do restauracji i tam zaobserwowałem przy sąsiednim stoliku scenę, która trafiła niemal bez zmian do mojej książki. Patrząc na zwykłą scysję pomiędzy chłopakiem i dziewczyną, doznałem olśnienia.
To było to. Znalazłem genialne rozwiązanie problemu. Podpowiedziało mi je samo życie.