Zabić Juszczenkę
Żeby lepiej zrozumieć historię, która dzisiaj rozgrywa się na naszych oczach, musimy cofnąć się do czasów pomarańczowej rewolucji. W 2004 roku na Ukrainie miała miejsce zażarta kampania prezydencka. Dwoma głównymi kandydatami byli prozachodni Wiktor Juszczenko i prorosyjski Wiktor Janukowycz.* Czynnym uczestnikiem wyścigu wyborczego okazały się również służby specjalne.Wieczorem 5 września na daczy pierwszego zastępcy szefa SBU, generała Wołodymira Saciuka, podczas spotkania z kierownictwem SBU, Wiktor Juszczenko został otruty dioksyną. Taką diagnozę postawili lekarze wiedeńskiej kliniki Rudolfinerhaus, gdzie kandydat na prezydenta walczył ze śmiercią. Po zakończeniu hospitalizacji jeszcze przez jakiś czas nie był wstanie przemawiać, a trująca substancja oszpeciła jego twarz. *Prokuratorzy prowadzący dochodzenie za głównego podejrzanego uznali Saciuka. Ten jednak uciekł do Rosji, gdzie otrzymał azyl polityczny. Strona rosyjska nie wyraziła zgody na jego deportację. "21 listopada 2004 roku, w dniu
drugiej tury głosowania, dokonano jeszcze jednej próby pozbycia się Juszczenki, a zarazem i Tymoszenko. Tego dnia milicja miejska zatrzymała w centrum Kijowa dwóch obywateli Rosji, moskwian, z trzema kilogramami materiałów wybuchowych w samochodzie. Przyznali się, że mieli dokonać zamachu na Juszczenkę i Tymoszenko.* Nie wiadomo, kto stał za zorganizowaniem tego zamachu,* niemniej jednak poszlaki wskazywały na MSW Ukrainy".