Trwa ładowanie...
recenzja
26 kwietnia 2010, 16:18

Trochę za dużo, trochę za słabo

Trochę za dużo, trochę za słaboŹródło: Inne
d1zsdt6
d1zsdt6

Tokarczuk można kochać lub nienawidzić, można dać się jej prowadzić lub rzucić ją w kąt jak zeszłoroczny szal. A ona pozostaje bierna, szablonowa, unieruchomiona. Jej pisarstwo nie walczy, nie broni się, nie odpowiada na zarzuty. Pozostaje niezmienne, wpisuje się w oczekiwania stałych czytelników, odpowiada ich gustom i nie szuka poklasku tam, gdzie nie zdobyło go przed laty. To zaskakujące, że Bieguni są hołdem złożonym mobilności, niekończącemu się ruchowi i przemianom. Ta najbardziej podróżnicza z książek Tokarczuk, wbrew całemu swojemu przesłaniu, wydaje się wielotonową kotwicą, przygważdżającą jej pisarstwo do dna stabilności i równowagi. Czterysta pięćdziesiąt stron pochwały ruchu okazuje się kamieniem, mocno osadzonym w jej dotychczasowej twórczości. Należy więc zadać sobie pytanie, czy książka ta rzeczywiście może rościć sobie prawo do bycia nazywaną prozą podróżną? Czy jest autentycznym triumfem, czy może fałszem nad fałszami? Bo jeśli to pierwsze, to ave, jesteśmy w domu. Lecz jeśli drugie?
Drżyjcie mury świata. Są rzeczy, których przemilczeć się nie da. Banały, które wnosząc w tekst wszystko, nie wnosząc naprawdę nic. Bo nie ma czegoś takiego jak prawda objawiona, jak interpretacja słuszna czy właściwa, jak moje zdanie vel zdanie świata. W związku z tym godzę się wziąć na siebie całą odpowiedzialność za przytoczone tu herezje, za ten cios, wymierzony w guru.

Historia burzyła już pomniki twardsze niż ze spiżu – niech ten będzie następnym. Pisarstwo Tokarczuk zawojowało polski rynek w momencie, kiedy literatura odczuwała pewien niedosyt. Brakowało charyzmatycznych przewodników, gotowych wytyczać szlaki dobrej prozy. Kiedy więc do księgarń trafiła Podróż ludzi Księgi, mogło się wydawać, że oto chwyciliśmy byka za rogi. Świetna fabuła, barwne postaci, odrobina intrygi – ot, powieść jak znalazł. Później pojawia się E.E., a za nim Prawiek i inne czasy. Książki czytają się same, nie chcą bezczynnie spoczywać na nocnych toaletkach. Przyciągają, kuszą, uwodzą. Pisarstwo Tokarczuk określane jest jako magiczne, pełne wdzięku, wolne od przynudnawych ram rzeczywistości. Dom dzienny, dom nocny oraz Gra na wielu bębenkach na dobre umocniły pozycję pisarki. Przyznane jej nagrody Polskiego Towarzystwa Wydawców Książek, Fundacji im. Kościelskich czy wielokrotne nominacje do Nike pozwoliły wierzyć, że oto mamy do czynienia z autorką wielkiego formatu, która ma szanse
znokautować konkurencję i wybić się na pierwszy plan polskiego rynku wydawniczego. Do tego, aby idylla doczekała się ostatecznego spełnienia, brakowało jedynie przychylnego werdyktu jury w zmaganiach o literacką nagrodę Nike. Rok 2008 przypieczętował ten sukces. Bieguni określani są mianem najlepszej książki Tokarczuk. Krytyka chwali, publika szaleje.

A ja czytam i piszczę z rozpaczy. W jednej chwili odkrywam prawdę: nic się już nie da zrobić – jestem. To jedno z pierwszych zdań Biegunów pozwala zaznajomić się z problemem – jest nim sam ból istnienia, fakt bycia i trwania. Wszyscy bohaterowie, nawet ci zaledwie szczątkowo zarysowani na kartach tej książki, przeżywają swój osobisty dramat. Każdy z nich trapiony jest niemożnością samorealizacji, pragnieniami przewyższającymi realia okrutnego świata i koniecznością trwania w smutnej rzeczywistości. Jest tu dziewczynka, która marzy, aby zostać barką. Jest Kunicki, któremu ni stąd ni zowąd ginie żona z synkiem, a gdy wracają, nic nie jest już takie jak wcześniej. Jest zrozpaczona córka czarnoskórego lokaja, którego wypchane ciało służy za eksponat na dworze cesarza Austrii. Jest i Annuszka, której chory syn i niekoniecznie dobrze dobrany mąż odbierają chęci do życia. Ale to wszystko można Tokarczuk wybaczyć, te następujące po sobie mozaiki zdarzeń, zlepki historii i dziwacznych osobowości.

Sytuację komplikują dopiero sprzedawcy imion dla nienarodzonych dzieci, wypływające na brzeg wieloryby o samobójczych zapędach czy boląca nieszczęśnika noga, która od tygodni spoczywa na szafce nocnej, zanurzona w formalinie. Gdy zaś jeden z bohaterów otwiera zmumifikowane ciało kota, które nagle okazuje się pozytywką i wydaje z siebie jeden z utworów Queen, to już naprawdę człowiek zaczyna się zastanawiać. Bo kiedy marynarze wypijają brandy ze słojów, w których spoczywały zamoczone ludzkie organy, a kapitan zareagował jedynie skromnymi wymiotami w zaciszu swojej kajuty, to to jeszcze jest wytłumaczalne, jeszcze o czymś świadczy. Kiedy autorka zupełnie niepotrzebnie posługuje się wyrafinowanym słownictwem, obcym dla połowy czytelników, to można to tłumaczyć jako zindywidualizowany styl, grę na konwencjach. Szybko przychodzi jednak moment, kiedy zaczyna brakować już czasu i ochoty na wiecznie tłumaczenie jej. Kiedy wplata swoje feministyczne zapędy w książkę niby o podróży, zniża się do poziomu tematów
aktualnie modnych. Bo być na czasie, to napisać o seksie, o eutanazji, o zdradzie i nie-kochaniu, o nieszczęśliwych żonach u boków nieszczęśliwych mężów, o ludziach zagubionych i niespełnionych, niespełnionych. To być banalnym. To wplatać historyjki o miniaturowych kosmetykach podróżnych wielkości kciuka, z cyklu „zmieszczę się wszędzie i przydam się zawsze”. To nazwać pamięć wielką szufladą, zawaloną niepotrzebnymi papierami, to uznać, że świat zlał się w jedną breję i już nic nam po nim.

d1zsdt6

Tokarczuk sama tworzy swoją legendę i sama ją osłabia. Bo kiedy pisze, że pozostaje wierna peryferiom, obszarom niedopowiedzianym, zamazanym, to ja chcę w to wierzyć. Owładnięta maniakalną potrzebą czytania, chcę doświadczać świata jej rękami i widzieć go jej oczami. Kiedy fascynuje ją wszystko, co odstaje od normy, te wszystkie formy, które nie trzymają się symetrii, to ja przyjmuję to na wiarę, zakładam klapki na oczy i daję się prowadzić. Naiwność jednak nie zawsze popłaca. Ta melodia, która karmiła moje uszy przy pierwszych kontaktach z pozycjami Tokarczuk, okazuje się zgryźliwym jazgotem, nagle ewoluuje w jakiś niezrozumiały dla mnie bełkot, którego nie da się uzasadniać przez wszystkie te niepotrzebnie zapisane strony. Autorka tworzy książkę, która nieustannie odwołuje się do potrzeby ruchu, dla której dynamizm i mobilność stają się pojęciami kluczowymi. Wpędza swoich bohaterów w wir spraw, każe im wyrywać swoje korzenie i nie pozwala się osiedlić. Jednocześnie dokonuje jednak rozrachunku z własnym
pisarstwem – ostatecznie osadza go w poetyce nonsensu i niepotrzebności, pozwala wierzyć, że oto znalazła swoje miejsce w literaturze i na dobre się w nim osiedliła. Tokarczuk skrajnie się powtarza, tworzy irracjonalne schematy, które są o tyle dobre, o ile oryginalne. A, niestety, jej pisarstwo już dawno przestało takie być. Teraz każda kolejna książka Tokarczuk jest po prostu kolejną książką Tokarczuk. Nie literackim fenomenem, na który czeka się z niecierpliwością, zerkając do kalendarza i oczekując na datę wydania. Nie paciorkiem, dołączanym do różańca ukrytych znaczeń i głębokich sensów. Nie objawieniem, którego wypatruje ludzkość. Staje się po prostu kolejną książką Tokarczuk. Cóż więc? Może należało tę książkę napisać krócej, a lepiej? A może w ogóle ją przemilczeć?

d1zsdt6
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1zsdt6

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje siętutaj