"Kiedy miałabym się tym zajmować?"
Praca w socjalistycznej fabryce miała rzecz jasna swoje blaski i cienie, Dunn podkreśla jednak, że jej rozmówcy dość zgodnie twierdzą, iż czuli się wówczas istotną częścią całego przedsięwzięcia. W sprywatyzowanej Alimie-Gerber nie było już jednak miejsca na sentymenty. Autorka wspomina między innymi swoją rozmowę z pracującą w dziale planowania Moniką, która poprosiła szefa o podwyżkę i usłyszała w odpowiedzi: "Jeśli nie chcesz, po prostu nie rób tego. Znajdziemy kogoś innego".
"Zaczęłam zadawać pytania dotyczące związku zawodowego w przedsiębiorstwie (...) W końcu zirytowana Krystyna odpowiedziała: '(...) W pracy siedzę osiem i pół godziny. Kiedy wracam do domu, muszę zrobić pranie, wydoić krowy, ugotować obiad (...) Niedawno były zbiory marchwi i nikt nie dostanie w tym miesiącu nawet jednego dnia wolnego, pracujemy po godzinach. Kiedy według ciebie mam się zajmować tymi sprawami?'. Dopiero spędziwszy trochę czasu, pracując z nimi w fabryce i domach, zrozumiałam, dlaczego pracownicy są tak bierni. Podobnie jak ja byli po prostu wyczerpani".