Allah na hotele w Dubaju nie patrzy. Grzeszą tam też Polki
W luksusowych hotelach Dubaju zostawia się fortunę, ale za to tajemnice zza ich kulis są bezcenne. Poznał je i spisał Marcin Margielewski. W rozmowie z WP opowiada o Polkach, które dorabiają się na związkach z bogatymi Arabami i gangsterach, którzy atakują szukających przygód turystów.
Magda Drozdek: W książce "Tajemnice hoteli Dubaju" opisujesz historię Miss Polski, która łowiła bogatych mężczyzn w Dubaju. Prostytuowała się w luksusowym hotelu, ale robiła to na tyle umiejętnie, że trudno ją było przyłapać na łamaniu prawa. Jej postępowanie mogłoby być inspiracją czy ostrzeżeniem?
Marcin Margielewski: Niemal codziennie dostaję wiadomości z pytaniami, jak się dostać do Dubaju. Głównie od dziewczyn. W Polsce pokutuje przeświadczenie, że tam można się szybko "ustawić". Wiele dziewczyn, które mają świadomość swojej urody, a niektóre mają też jej potwierdzenie w postaci tytułu Miss, decyduje się skorzystać z okazji. Niektóre wychodzą na tym świetnie. Jadą na wakacje i zarabiają fortunę. Są też jednak przypadki tragiczne, ale te straszne historie nie zmniejszają zapytań o to, jak poderwać bogatego szejka.
Zobacz: "Byłam arabską stewardessą". Polka nie była jedyną wykorzystywaną kobietą
Aspirujące gwiazdy dalej tam jeżdżą zarabiać?
Nie mogę rzucać nazwiskami, ale proceder opisany też w książce "Dziewczyny z Dubaju", to nie jest coś, co nagle wyszło na jaw i się skończyło. To cały czas funkcjonuje. Ostatnio dostałem od mojej koleżanki zdjęcia jednej z naszych polskich celebrytek, zrobione w bardzo dwuznacznych sytuacjach w towarzystwie arabskich bogaczy. I oczywiście to mogła być niewinna historia, ale naprawdę na taką nie wyglądała. Abstrahując od tej sytuacji, to wciąż się dzieje.
Ale w twoich książkach jest pełno historii o gwałtach, o porwaniach, o zmuszaniu do robienia najgorszych rzeczy, o brutalności szejków. To nie odpycha?
Część osób pewnie tak, ale w "Tajemnicach hoteli Dubaju" opisuję też historię Nadii, która świetnie wyszła na znajomości z szejkiem. Jest teraz bogatą dziewczyną, która mieszka w przepięknym apartamencie w Dubaju. To, co zawsze przyświeca mi w pisaniu, to uświadamianie ryzyka. Jeśli ktoś jest świadomy, może uniknąć tragedii. Ale jednocześnie też chłodzę negatywne emocje w stosunku do Dubaju. Wcale nie jest przedsionkiem piekieł i naprawdę warto tam pojechać. Warto tylko wiedzieć, że Dubaj potrafi być pułapką, bo pozorna wolność obyczajowa sąsiaduje tam z bardzo surowym prawem islamu.
Powiedz więcej o Nadii. Wiedziała, co może się zdarzyć, gdy zwiąże się z arabskim szejkiem. Mimo to weszła w taką relację.
Nadia przez wiele lat była prostytutką w Dubaju. Zna negatywne i pozytywne strony pracy w tamtym środowisku. Wie, że ta praca to ciągłe igranie z prawem i każdego dnia może stracić wolność. Jednocześnie pieniądze, które była w stanie zarobić w ciągu jednej nocy, sprawiały, że ryzyko stawało się opłacalne. W jej przypadku nawet bardzo.
Taka rosyjska ruletka.
Idealne określenie, zważywszy na pochodzenie Nadii. Jest Rosjanką. Jest na takim etapie, że ma świadomość upływających lat, tego, że nie będzie mogła wiecznie zarabiać na prostytucji. Albo się ustatkuje, albo wyjedzie. Jej udało się zostać żoną miliardera, ale jest jedną z nielicznych. Bogaci Arabowie raczej nie żenią się z prostytutkami. Z nimi się tylko bawią.
A jak westernizacja wpływa na prawo w Emiratach? W "Tajemnicach hoteli Dubaju" mnóstwo jest historii o handlowaniu narkotykami, za co tam grożą surowe kary.
Ta książka opowiada o hotelach, które są w pewnym sensie prawnie usankcjonowanym miejscem grzechu. Tylko w hotelach można pić alkohol. Tylko tam znajdują się kluby nocne. Myślenie władz emiratu jest proste: jeśli chcemy, żeby Dubaj zarabiał na turystyce, musimy ściągać do nas ludzi z Zachodu i pozwalać im na grzechy. Skoro będą mieszkać w hotelach, to uznajmy, że Allah na hotele nie będzie patrzył. Cała reszta naszej świętej arabskiej ziemi będzie wolna od grzechu.
I teraz korzystają z tego Arabowie, którzy chcą, by Allah i na nich nie patrzył dłuższą chwilę.
Dokładnie tak. Choć oni są mistrzami w wymyślaniu wymówek. Mną wstrząsnęła postawa lidera gangu narkotykowego, który czerpie olbrzymie korzyści ze sprzedaży prochów, a jednocześnie jest bardzo pobożny. Mówi, że diluje, bo daje ludziom szansę na sprawdzenie się. Działa jako tester wiary. Totalnie pokrętne.
Historię gangstera zdradza ci Samir, konsjerż jednego z luksusowych hoteli. Mówi o turystach, mężczyznach, którzy byli tropieni w hotelach. Część z nich potem straciła życie w brutalny sposób. Samir opowiada ci też o przyjaźni z szejkiem Omarem, kochankiem Nadii. Nie miałeś wrażenia, że to bajki?
Na początku miałem, bo to nie mieści się w głowie, ale wielokrotnie go sprawdzałem. Gdy ktoś ci ściemnia, w pewnym momencie jego historia przestaje być spójna. Samir nie zaliczył ani jednego potknięcia. Udało mi się potwierdzić najbardziej mroczną część jego historii, czyli istnienie gangu, który karze turystów. Ponoć działają do dziś.
Jak trafiłeś na Samira?
Dubajskie znajomości. O hotelach chciałem napisać od dłuższego czasu. Zarzuciłem temat u znajomych i czekałem. W międzyczasie zdążyłem napisać inną książkę, aż w końcu okazało się, że mogę porozmawiać z konsjerżem, którego praca znacząco różni się od tego, co muszą robić np. Europejczycy w tym zawodzie. Wymagania jego klientów są zupełnie inne niż na Zachodzie.
Jesteś bardzo dyplomatyczny. Te wymagania to np. zorganizowanie orgii z udziałem 30 kobiet, które spełniają specyficzne kryteria czy organizacja polowania na lwa na pustyni.
Tak, Samir jest dilerem, sutenerem. Nie chciałbym o to posądzać wszystkich konsjerży w Dubaju, ale zdaniem Samira inaczej się nie da. Bez znajomości z handlarzami narkotyków i agencjami prostytutek nie da się zadowolić klientów najdroższych dubajskich hoteli.
Turyści – świadomie lub nie – igrają tam z ogniem. Ale Samir chyba też?
Zdecydowanie tak. Choć, jak twierdzi, handlowanie narkotykami kiedyś go przerażało, a teraz to dla niego jak zamawianie każdego innego towaru do hotelu. Takie są realia. Rzeczy, którymi on łamie prawo, jest mnóstwo.
Jaka szokuje cię najbardziej?
Chyba wciąż te narkotyki. Za samo ich posiadanie można tam zgnić w więzieniu, a handel nimi to już naprawdę gruba sprawa.
Pisałeś tę książkę w hotelu?
Duża część faktycznie powstała w hotelach. W Dubaju i w Akabie, w Jordanii, z której pochodzi Samir.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Czy to, co ci powiedział, zmieniło twoje postrzeganie hoteli?
Zdecydowanie. Chociaż mnie i tak bardziej przeraża wizja tego, jakie ludzkie wydzieliny poznała pościel, w której przyszło mi spać niż to, że w pokoju obok ktoś spotyka się z kochanką. Zakładam, że grzeszne rzeczy dzieją się w każdym hotelu, ale w dubajskim na pewno ludzie pozwalają sobie na więcej ze względu na obyczajowe zakazy w kraju.
No dobrze. Siedzisz w hotelu w Dubaju. Wcześniej Samir opowiedział ci… na przykład o szejku, który życzył sobie, by mu sprowadzić nieletnią dziewczynkę. Albo o bogatych Arabach, którzy organizowali orgie kilka dni z rzędu w swoim pokoju. To musi działać na wyobraźnię.
Trzeba sobie zadać pytanie, czy taka wizja ci przeszkadza. Oczywiście pedofilia mierzi mnie niezależnie od tego, gdzie do niej dochodzi, ale orgie, w których uczestniczą pełnoletni ludzie nie robią na mnie wrażenia. Bardziej przeraża mnie świadomość, że w hotelach umierają ludzie. Samir mówi, że jeśli hotel działa od 10 lat, to średnio w co drugim pokoju zakończyło się czyjeś życie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Samir zapowiada, że chciałby przetłumaczyć książkę na arabski i sprawić, żeby ukazała się w Emiratach. To jest możliwe?
Faktycznie bardzo chciałby, żeby ta historia wyszła na jaw w Emiratach. Podchodzi do tego narcystycznie. Mówi, że książka jest jego hakiem na braci Al Kohor, wspomnianych już w naszej rozmowie gangsterach. Teraz między nim a gangiem istnieje układ. Ma coś, co może zagrozić rodzinie Al Kohor, a oni mają potężną władzę. Obie strony funkcjonują w stanie permanentnego szantażu. On chce dać wrogom do zrozumienia, że historia jest już znana i jeśli równowaga między nim się nie utrzyma, to ujawni prawdziwe nazwiska osób, które występują w książce.
Wyobrażasz sobie, że gangsterzy z Dubaju rozmawiają o twojej książce?
Sytuacja wyglądałaby źle, gdyby "Tajemnice hoteli Dubaju" ukazały się w księgarniach w Emiratach. Ale to mi trudno sobie wyobrazić, bo władze bardzo pilnują wizerunku miasta. Banują ludzi, którzy piszą prawdę o nim. Aleksandra Chrobak, autorka "Beduinek na Instagramie", już nie może tam wjechać, choć ona w swojej książce jest dla nich bardzo łaskawa. Wiem, że istnieją dzikie tłumaczenia mojej książki w Emiratach. Czytelnicy wysyłają mi zdjęcia przetłumaczonych stron z pytaniem, czy to na pewno moja twórczość.
Znam mentalność Arabów i wiem, że oni wiele rzeczy bagatelizują. Nawet jeśli ci gangsterzy wiedzieliby dziś o mojej książce, to stwierdziliby, że Polska jest daleko, w jakimś innym świecie, więc kompletnie ich to nie obchodzi.
Książka "Tajemnice hotelu Dubaju" ukazały się nakładem wydawnictwa Prószyński. Książkę Marcina możecie już dostać w księgarniach.