We wrześniu 1954 r. na łamach brytyjskiej gazety, która sprzedawała się w 4,5 mln egzemplarzy, ukazał się cykl artykułów o Billym Hillu. Domniemany król londyńskiego podziemia odchodził na emeryturę i jako pierwszy gangster-celebryta opowiedział o swoim przestępczym życiu. Świetnie się to czytało, tyle że barwne opisy okazały się stekiem bzdur.