''Każda rozmowa kończyła się naszym zespoleniem''
Zwierza się, że w barze na Zatybrzu "po tygodniu barman Massimo nie pytał, co podać. Po dwóch nie pytał, tylko brał na zaplecze. On był krzyżem ulubionym. (...) Jako kapłan chciałem aby Massimo zapamiętał coś więcej niż nasze cielesne zespolenie, dlatego sporo rozmawialiśmy. Wierzyłem, że każda rozmowa przybliża go do Ciebie, o Panie. Ale cóż z tego, skoro każda rozmowa kończyła się naszym zespoleniem. Taka syzyfowa praca".
I właśnie ten ksiądz grzmi dziś z ambony, że prawdziwi katolicy nie mogą głosować na tych, którzy popierają związki partnerskie, zwłaszcza jednopłciowe. A o Annie Grodzkiej mówi: "Powinien zostać w Bangkoku - tam, gdzie zostawił przyrodzenie". No i jak na światłego człowieka przystało na rzeczywistość patrzy przez pryzmat spisków. Uważa, że loża masońska stoi za zamachem smoleńskim, ona też rozbija polski Kościół, szkaluje biskupów.