''On mówi po portugalsku?''
O tym, jak niskie mniemanie na temat miejscowych mieli portugalscy kolonizatorzy, świadczą sceny opisujące porwanie pod koniec dziewiętnastego wieku Gungunhany, wojowniczego wodza Gazy. Przywodzą one na myśl odbywające się wówczas w europejskich stolicach "wystawy osobliwości", podczas których ludność z podbitych terenów wystawiano na widok publiczny, zupełnie niczym egzotyczne zwierzęta. Rzecz jasna, po to, aby zabawić "cywilizowaną" ludność Zachodu. W wielkie zdumienie wprawiał między innymi fakt, że przedstawiciele "niższej rasy" są w stanie mówić w europejskim języku.
Klementowska wspomina o reakcjach, jakie budził syn Gungunhany, Godide: "Ale olbrzym - słyszy. Jestem synem króla - odpowiada i zapada cisza. On mówi po portugalsku? - padają pytania. Szmer zdumienia. Potrafię się też podpisać. Kobiety podsuwają karteczki, gazety, chusteczki, pióra i kałamarze. Dotykają muskularnych ramion. Godide podpisuje i idzie dalej. Gungunhana patrzy na syna z dumą i podziwem".