Szczynukowicz, czyli o apokryfach. Felieton Jacka Dehnela
Nie ma najmniejszego znaczenia, że Branicki zmarł w 1819 roku blisko dziewięćdziesiątki, a jego domniemany syn, Szczynukowicz podający się za Juliana Komorowskiego – w roku 1982, musiałby dożyć zatem co najmniej 163 lat. Jest dowód – tatuaż, klasyczny, opisywany jeszcze przez Arystotelesa chwyt „rozpoznania". I – żyjemy w XXI wieku – dokument, kartoteka jeniecka (czytaj: czarna teczka Tymińskiego, szafa Lesiaka, fiszka z IPNu), która gdzieś leży, w biurku w Peterburku. Nie widać jej, ale istnieje. Zresztą, wiadomo, że właściwe służby zatroszczą się, żeby nie wypłynęła.