Problemy z patriotyzmem
Nieco podobnie rzecz wygląda w wypadku słowa "patriota". Słowo o szlachetnym rodowodzie odkleiło się już dawno od swojej pierwotnej definicji. Można odnieść wrażenie, że dzisiejsza debata publiczna polega na wzajemnych próbach wyrwania go z rąk rywala, zupełnie jak podczas przeciągania liny. Czasem stanowi jeden z elementów gry w to, kto jest prawdziwym Polakiem, może mieć też znaczenie ironiczne, a nawet karcące, jeżeli weźmiemy pod uwagę ostatnie kontrowersje związane z rodzimymi ruchami nacjonalistycznymi. Głowiński zwraca uwagę na to, że w PRL-u ów nieokreślony "patriota" również bywał źródłem problemów:
"Także temu słowu nadano znaczenie zgoła osobliwe. Określa się nim po prostu tych, którzy popierają komunizm. Tak więc w prasie na miano patriotów wietnamskich zasługują ci jedynie, co są po stronie Ho Szi Mina i Wietkongu. (...) Słowo to, w tym spreparowanym znaczeniu, ma wmówić społeczeństwu, że ten, kto nie popiera reżimu, jest wrogiem Polski i - być może - działa na rzecz NRF. Jedyna pociecha, że w tej sfałszowanej wersji nie ma ono szans na spopularyzowanie, a w niektórych sytuacjach prowadzi do jawnych absurdów: obecnie "patrioci" winni wyrażać nie tylko poparcie dla zakazu grania "Dziadów", ale cieszyć się po prostu z tego faktu".