"Gówno heroizm"
Ksiądz Jan Kaczkowski twierdzi, że litość go męczy: "Czasem słyszę: o Jezu, taki dobry ksiądz, tyle dobrego zrobił... Wkurza mnie to. Spójrz na więźniów sumienia na Białorusi albo przenieśmy się w lata najgłębszego komunizmu w Polsce. Czy ja bym wytrzymał tortury? Czy bym nie zdradził? To był heroizm. Mój to jest gówno heroizm - siedzenie na wygodnym krześle. Zaniosą mnie do łóżka, jest mi ciepło, wszyscy mi współczują.
A wyobraź sobie, że siedzisz w celi śmierci, wyciągają cię na przesłuchanie, znęcają się nad tobą fizycznie i psychicznie. Molestują, wyrywają paznokcie, gniotą ci jaja w szufladzie. W końcu się łamiesz i wydajesz najbliższych przyjaciół. Oni przestają cię torturować, a ty masz świadomość, że nie dałeś rady i przez ciebie kogoś rozstrzeliwują. A przecież byli tacy, którzy nie wydali - to był heroizm.
W moim wypadku to choroba, a nie heroizm".