"Wielki zakon jezuitów potraktował mnie z buta"
Jezuitą ksiądz Jan jednak nie został, a to dlatego, że z powodu słabego wzroku nie przyjęli go do zgromadzenia: "Krótki liścik z mętnymi sugestiami, nikt nie poświęcił pięciu minut, żeby ze mną porozmawiać. Wielki zakon jezuitów potraktował mnie z buta".
Ostatecznie Kaczkowski trafił do seminarium diecezjalnego, które zresztą ukończył również nie bez przeszkód: "Od jednego z biskupów usłyszałem, że będę karykaturą księdza. To nieporozumienie, że Kościół wyklucza niepełnosprawnych z możliwości zostania osobą duchowną. [...] W praktyce raczej się nie zdarza, żeby na przykład przyjęto do seminarium człowieka na wózku czy niewidomego. Wydaje się, że na takie osoby nie ma w Kościele pomysłu".
Ksiądz Jan przyznaje też, że o ile w wieku 19 lat wierzył w Kościół jak ideowy komunista w partię, o tyle dzisiaj jest zawiedziony Kościołem jako "instytucją totalną, która ci mówi, co masz myśleć, gdzie masz mieszkać, która mówiąc o wolności i godności człowieka, często sama ją depcze".