Handel nerkami jak model biznesowy Gillette
Carney trafnie zauważa, że z punktu widzenia pacjenta "rynek transplantacji organów w Stanach Zjednoczonych przypomina słynny model biznesowy firmy Gillette, która sprzedaje praktycznie za bezcen samą maszynkę do golenia, lecz każe sobie drogo płacić za wymienne ostrza. Handel nerkami wygląda podobnie. Oczywiście nie można jej kupić, ale koszt przeszczepu certyfikowanej używanej nerki może sięgnąć niemal pół miliona dolarów".
Drugi błąd modelu Titmussa to "brak odniesienia do podstawowych standardów medycznej poufności". O co chodzi? "Ktoś, kto otrzymuje nerkę, czy to od żywej osoby, czy też pobraną ze zwłok, rzadko zna tożsamość człowieka, od którego pochodzi ten organ. Choć anonimowość ma chronić interesy dawcy, przesłania również cały łańcuch dostaw. Pacjenci, kupując tkankę, nie muszą się wcale zastanawiać nad tym, jak ją pozyskano.
Tego rodzaju polityka prywatności jest ostatnim elementem procesu, który zamienia ludzkie ciało w towar. Zatajanie źródła surowców na jakimkolwiek rynku to prawie zawsze kiepski pomysł. [...] Przejrzystość to podstawowy element zabezpieczający kapitalizmu. Z perspektywy nieuczciwego przedsiębiorcy obecny system pozyskiwania tkanki stanowi doskonałą przykrywkę dla nieograniczonego i bezwzględnego wyzysku".