Ówczesna prasa nie miała żadnych oporów
WP.PL: A czy nie było raczej tak, że zbrodnie kobiet próbowano zatuszować, że ich nie nagłaśniano?
Kamil Janicki: Tak rzeczywiście było, ale tylko do końca lat dwudziestych. Za datę graniczną należałoby chyba uznać rok 1931. Po powstaniu czasopism takich jak "Tajny Detektyw", po sprawie Gorgonowej i wprowadzeniu do obiegu "freudyzmu dla mas" nic już nie było takie samo. Dziennikarze byli gotowi pokazać każdy detal, epatowali drastycznymi szczegółami, fabrykowali dowody, byle potwierdzić swoje szokujące tezy.
Prasa po 1989 roku zawsze miała jakieś granice, a wtedy nikt się nie hamował. Dzień po morderstwie podawano imię i nazwisko oraz adres głównego oskarżonego. Pisano gdzie żyją jego rodzice, bracia, siostry, nie oszczędzano nikogo. Prasa z rozmysłem organizowała nagonki - często na Bogu ducha winne osoby.