Spod lady
Stosunkowo najbanalniejszy asortyment zepchnięto na koniec i potraktowano po macoszemu: lunety, lornetki, barometry, aparaty fotograficzne, latarnie magiczne, rajscajgi (czymkolwiek one były) wymieniono tylko dla porządku. Wyeksponowano natomiast to, co spodziewalibyśmy się znaleźć ukryte gdzieś wstydliwie w środku: Dział I. Środki ochronne hygieniczne dla mężczyzn i Dział II-gi (dla Pań). I oba te działy robią wrażenie.
Nie chodzi już nawet o to, że sklep Drehera na Szpitalnej 6 sprzedawał prezerwatywy czy dmuchane piersi – ale o to, jak je opisywano. Właściciel wprawdzie na wstępie dowodzi, że kieruje się zasadą „Co najlepsze, to jest najtańsze”, ale wystarczy przyjrzeć się uważnie opisom by wywnioskować, że to tylko chwytliwy slogan. Owszem, można wprawdzie kupić prezerwatywy gumowe, zwane też kondonami (sic!) po 75 kopiejek za tuzin (zwyczajne, cienkie i małe) ale czytamy od razu, że są małe dla normalnego mężczyzny – kto zatem chciałby je kupić, czytamy między wierszami, musi od razu powątpiewać w normalność swojej męskości. Niepokoi też fragment, w którym Dreher wyjaśnia sposób użycia: prezerwatywę należy zwinąć a następnie włożyć na odpowiednią część ciała.
Czyżby sugerował, że część ciała może być nieodpowiednia? Na szczęście dwukrotnie droższe (1 rb. 50 kop.) dobre, z białej gumy, bardzo mocne są zaopatrzone w dobrze zamykający się brzeg, a przeto bardzo mogą być zalecone. Model Prima, jak zapewnia broszura, jest nie do zdarcia i szczególnie nadaje się do wielokrotnego użycia, ale to już wydatek rzędu 4 rubli. Osobno reklamowane są prezerwatywy z rezerwuarem woreczkowym o skądinąd rozczulającej (bo podświadomie wskazującej na kompleksy klientów) nazwie Victoria - przy czym, należy dodać, że tańsze są białe, czerwone – droższe, najdroższe zaś (8 rubli za tuzin) z ostrogą, co każe nam sądzić, że klientela warszawska nie była aż tak pruderyjna. Ba, była również z pewnością modna, skoro kupowała również nowość: prezerwatywy drażniące – uwaga – secesyjne, zaopatrzone w gumowe pierścienie i kolce drażniące. Najdroższe były Victorie bez rezerwuaru, z ostrogą secesyjną. 12 rubli, piętnastokrotnie kosztowniejsze niż te zwyczajne, cienkie i małe,
które, jak wiemy, nie nadawały się dla normalnego mężczyzny.
**ZOBACZ TAKŻE: