"Białe nie daje spać"
Gdy mija wielomiesięczna noc, zaczyna się nieskończony dzień. Słońce świeci całą dobę i całą dobę odbija się od leżącego wszędzie śniegu. Od tej bieli i jasności można oślepnąć.Nie dziwi też, że Norwegowie mają na to zjawisko osobne słowo, które można przetłumaczyć jako "zaćmienie śnieżne". Wiśniewska opisuje to następująco: "śnieg w połączeniu z białym niebem zaciera wszelkie odległości, proporcje, piony i poziomy.Białe może być jak czarne. Pozbawia szczegółów. Za mocne światło boli, rozchwiewa nie mniej niż jego brak".
Nie da się tej ciągłej jasności wyłączyć, tak jak nie da się zrobić niczego z narastającą ciemnością nocy polarnej. "W drugiej połowie października słońce wstaje przed 11:00, zachodzi przed 15:00. Longyearbyen jest już w cieniu [...]. Potem spadnie śnieg i będzie padał bez przerwy przez kolejne trzy doby. Trudno jest czasem przewidzieć, kiedy widzi się słońce po raz ostatni, bo jeszcze przez kilka dni po jego zgaśnięciu w mieście dni wypełnia normalne światło dzienne. Z jednej strony pojawia się niepokój, a z drugiej ciekawość, jak to będzie, nawet jeśli dokładnie się wie, że będzie po prostu ciemno i że* w okolicach stycznia to ciemno zacznie strasznie ciążyć*".