Zbyt ciemna, by być Aryjką
Autorzy "Dzieci Hitlera", co zrozumiałe, poświęcają najwięcej miejsca historiom tych, dla których Lebensborn jest wprawdzie piętnem, ale którzy w jakiś sposób z tym piętnem walczą. Niezależnie od ogromu cierpienia, z jakim zmagały się poszczególne osoby, są to ludzie, którzy przeżyli nazistowską selekcję. Tymczasem nie zawsze w Lebensbornie rodziły się dzieci "wartościowe rasowo". Znany jest przypadek małej Ursuli S., którą Gregor Ebner, naczelny lekarz stowarzyszenia, uznał za "zbyt ciemną": dziewczynka miała śniadą cerę, czarne włosy i ciemne oczy. Została w związku z tym "usunięta z ośrodka". Wiele dzieci, które urodziły się chore czy niepełnosprawne, a także po prostu jak Ursula "zbyt ciemne", były z Lebensbornu usuwane. Przenoszono je do innej placówki, często do tak zwanych instytucji zabijających "życie niegodne życia". Takie dzieci kierowano najczęściej na "terapię specjalną", co w praktyce oznaczało po prostu spowolnione zabójstwo. Proces rozpoczynał się poprzez podanie dawki morfiny lub luminalu, a
następnie pozostawienie dziecka samemu sobie.
"Pod wpływem silnych środków uspokajających dzieci wpadały w stan zamroczenia, skutkujący upośledzeniem funkcji ciała i tym samym szybko wywołujący zapalenie płuc. Nie było ono leczone i prowadziło do śmierci. Oto selekcja, której konsekwencję stanowiła śmierć, wprawdzie nie zadawana przez sam Lebensborn, lecz przezeń zapoczątkowywana. Selekcja, której Lebensborn przyglądał się z oddali tak długo, póki dziecko nie umarło, a organizacja mogła zamknąć akta sprawy".
Na zdjęciu: symbol Lebensborn