Opiekunowie czy zbrodniarze?
Spośród przytoczonych przez autorów książki historii trudno wybrać najbardziej poruszającą, najtrudniejszą czy najbardziej dramatyczną. Siedemnaście lat pracy Dorothee Schmitz-Köster przynosi relacje kilkunastu ludzi: o tym, jakiego typu są to relacje najlepiej świadczą tytuły każdej z takich przytoczonych historii. To ludzie, którzy mówią o sobie "odepchnięta", "przemilczany", "wleczona z miejsca na miejsce". Mieli zostać nadludźmi, a tymczasem zostali pozbawieni jednej z najbardziej podstawowych i naturalnych rzeczy: matczynego ciepła, bliskości, świadomości tego, kim są, skąd pochodzą.
Kierownictwo Lebensbornu zostało osądzone przez ósmy z dwunastu procesów norymberskich. 10 marca 1948 roku ogłoszono wyrok, w którym sąd uznał Lebensborn za "instytucję opiekuńczą". Odpowiedzialni za akcję rabunku dzieci oraz odbieranie dzieci kobietom z obozów koncentracyjnych nie zostali skazani. Dwa lata później decyzja ta została zakwestionowana przez niemiecki Trybunał Denazyfikacyjny w Monachium. Dopiero wówczas uznano całość działalności Lebensbornu za zbrodniczą.
Ola Maciejewska, WP.pl