Żyć z brzemieniem
Dla urodzonych w Lebensborn odkrycie własnego pochodzenia wiąże się z pokonywaniem niezliczonych przeszkód. Nie tylko muszą borykać się z utajnionymi dokumentami, ale przede wszystkim z przezwyciężaniem zahamowań, wątpliwości i wstydu. Wielu ludzi urodzonych w ośrodkach Lebensborn boryka się z przekonaniem, że byli dziećmi niechcianymi, porzuconymi przez swoje matki. Lata spędzone w Lebensbornie odcisnęły na nich ogromne piętno, które daje się wyczytać z wielu biografii - to często wycofanie, opóźnienie w rozwoju albo inne objawy choroby sierocej, skutki braku kontaktu z bliskimi, zbyt mało czułości. Innym bardziej ciąży problem milczenia: to milczenie dokumentów, milczenie matek, rodzin zastępczych. To milczenie wywołuje wspólne dla wielu losów poczucie niedopasowania, wrażenie, że coś jest nie tak, osłabia poczucie własnej wartości. Podobnie jest z niewiedzą o własnym pochodzeniu: większość dzieci Lebensbornu próbuje zapełnić białe plamy w swojej historii, wytropić własne korzenie. Tylko nieliczni
zdecydowanie odcinają się od ludzi, z którymi łączą ich jedynie więzy krwi.
Na zdjęciu: pokój dla niemowląt w ośrodku Lebensborn w Monachium