Zdrowa, płodna i dobra nazistka
Na terenie dzisiejszej Polski funkcjonowało pięć ośrodków Lebensborn: w Bydgoszczy, Krakowie, Helenówku pod Łodzią, Otwocku i Połczynie-Zdroju. Szóstym ośrodkiem, jak określano: "kombinatem hodowlanym" miało być osiedle zaprojektowanie w Smoszewie koło Krotoszyna, ale do 1945 roku z zaplanowanych 500 domków zbudowano tylko 24.
We wszystkich tych ośrodkach "wartościowe rasowo" kobiety mogły urodzić dziecko i zostawić je pod opieką stowarzyszenia. Wbrew rozpowszechnianym w czasie wojny i po jej zakończeniu plotkom, Lebensborn nie był "haremem" dla wysoko postawionych członków SS i NSDAP. Członkostwo w stowarzyszeniu podlegało wielu obostrzeniom, choć przyjęty mógł zostać każdy Niemiec, który wykazał się aryjskim pochodzeniem. Panowało przekonanie, że zdrowym, "aryjskim" i nieobciążonym genetycznie ludziom muszą urodzić się takie same dzieci. Specjaliści od rasy i biologii nie poprzestawali jednak tylko na genach: matka musiała być też dobrą nazistką, prezentować odpowiednie nastawienie i oczywiście móc poszczycić się właściwą urodą. Z ojcami obchodzono się łagodniej: z reguły wystarczały tylko kwestie biologiczne.
Na zdjęciu: SS-Standartenführer Max Sollmann szef Lebensborn, zdjęcie z procesu norymberskiego