Ta, która ochroniła męża i królestwo
Nikomu nie był potrzebny ten osiemnastoletni król małego państewka, którego najważniejsi poddani zostali wyrżnięci przez siepaczy teściowej. Margot go nie kochała, Katarzynie był zbędny - swoje już zrobił. Był tylko jeden szkopuł, Margot miała już dosyć grania roli poddanej i tańczenia na pasku matki, co gorliwie czynili jej bracia, rzucając się co jakiś czas na ochłapy rzucane im przez Katarzynę. Poza tym nie chciała dopuścić do kolejnej nikczemności - wystarczyło tysiąc trupów tych, którzy niedawno bawili się na jej weselu i korzystali z jej gościnności.
Odpowiedź mogła być według niej tylko jedna, nawet, jeśli kosztowała ją poświęcenie osobistego szczęścia. Mówiąc, że jest z męża w pełni zadowolona, Margot stała się królową Nawarry, biorącą odpowiedzialność i chroniącą bezradnego Henryka.