Sandman. Senni Łowcy - recenzja komiksu wyd. Egmont
Po 13 latach w końcu mamy dodruk komiksowej adaptacji opowiadania Neila Gaimana. "Senni Łowcy" P. Craiga Russella to satysfakcjonująca i pięknie zilustrowana historia, acz spokojnie mogłaby funkcjonować poza uniwersum Sandmana.
"Senni łowcy" pierwotnie ukazali się w 1999 r. jako opowiadania zilustrowane przez niezrównanego Yoshitakę Amano ("Elektra i Wolverine. Odkupienie", Egmont, 2022). Jego komiksową adaptację stworzył 10 lat później P. Craig Russell, przyjaciel i współpracownik Neila Gaimana (m.in. "Sandman. Pora mgieł", Egmont, wyd. 2022).
Akcja rozgrywa się w feudalnej Japonii i opowiada o niezwykłej relacji między skromnym buddyjskim mnichem i kitsune, obdarzoną nadprzyrodzoną mocą lisicą, która przybrawszy kobiecą postać zakochuje się w nim bez reszty. Do tego stopnia, że gotowa jest na największe poświęcenie, aby uratować mu życie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Komiks - renesans gatunku
Zarówno od strony fabularnej, jak i wizualnej "Senni łowcy" sprawiają bardzo pozytywne wrażenie. W losach mnicha i lisicy splatają się subtelność, niedopowiedzenie, ale też mało komfortowa groza i jak to bywa w takich historiach mocno wybrzmiewający morał. Choć jest to rzecz od początku do końca wymyślona przez Gaimana, spokojnie można uwierzyć, że na karty komiksu przeniesiono któreś z japońskich podań.
Jeśli chodzi o rysunki, to w "Sennych Łowcach" mamy do czynienia z przemyślanym hołdem dla japońskich drzeworytów i artystów pokroju Hokusaiego. Jednak Russell nie sili się na tanie naśladownictwo czy orientalizm, a umiejętnie łączy nawiązania do klasyki z typowo zachodnią, cartoonową kreską (widać to szczególnie w kreacji demonów). Efektem tego są piękne ilustracje, w których bardzo ważną rolę pełnią kolor i specyficzna faktura.
Problem w tym, że historia mogła z powodzeniem wydarzyć się poza uniwersum znamy z serii o Morfeuszu. Przypadek "Łowców snów" jest zresztą identyczny jak nowelek zebranych w "Krainie Snów" czy wydanym niedawno "Końcu światów". Tam Morfeusz także sprawia wrażenie dołożonego na doczepkę, a jego obecność można tłumaczyć chęcią zdyskontowania popularności serii.
Nie zmienia to faktu, że "Senni łowcy" to z całą pewnością lektura warta uwagi. Pięknie podana baśń dla dorosłych, gdzie na fanów czekają doskonale znane motywy, które sprawiły, że cykl Neila Gaimana jest czymś zupełnie unikatowym. A co z resztą? Jeśli nie czytaliście "Sandmana", to czeka tam na was kilka znacznie lepszych tomów.
Grzegorz Kłos, Wirtualna Polska
W najnowszym odcinku podcastu "Clickbait" ogłaszamy zwycięzcę starcia kinowych hegemonów, czyli "Barbie" i "Oppenheimera", a także zaglądamy do "Silosu", gdzie schronili się ludzie płacący za Apple TV+. Możesz nas słuchać na Spotify, w Google Podcasts, Open FM oraz aplikacji Podcasty na iPhonach i iPadach.