Śmierć parodysty
Wielką zaletą dzieła Beard jest niewątpliwie wgląd w obyczajowość Rzymian, jaki otrzymujemy podczas lektury. Mieszkańcy imperium jawią się nam jako postaci z krwi i kości, które marzą, pragną i nienawidzą. A także: poszukują rozrywki, która często okazuje się tragiczna w skutkach. I nie chodzi tu bynajmniej o kojarzone z Wiecznym Miastem walki gladiatorów, a o - pozornie niewinne - sztuki sceniczne.
Opisany przez autorkę incydent, do jakiego doszło w roku 91 p.n.e. w Askulum, stanowi wyraźny sygnał, że rzymskie imperium nie należało wcale do państw jednolitych kulturowo. "Podekscytowana publiczność, złożona zarówno z Rzymian, jak i miejscowych, oglądała jakieś występy w miejskim teatrze, kiedy akcja wyszła poza scenę. Rzymska część widowni, oburzona antyrzymską postawą jednego z komików, zaatakowała go z taką wściekłością, że pozbawiła go życia. Jako następny wystąpić miał wędrowny aktor latyńskiego pochodzenia, uwielbiany przez rzymską publiczność za swoje żarty i talent parodystyczny. Przerażony, że druga część widowni zwróci się teraz przeciwko niemu, nie miał wyboru, jak tylko wyjść na scenę, gdzie dopiero co zabito jego poprzednika, i dowcipem wybrnąć z opresji. 'Ja też nie jestem Rzymianinem - powiedział widzom. - Przemierzam wzdłuż i wszerz Italię i zabiegam o względy ludzi, bawiąc ich i sprawiając im radość. Oszczędźcie więc jaskółkę, której bogowie pozwalają gnieździć się bezpiecznie we
wszystkich waszych domach!' Słowa te poruszyły ich i usiedli z powrotem, by obejrzeć resztę widowiska. Ale było to tylko krótkie komiczne interludium: wkrótce potem wybito do nogi wszystkich Rzymian w mieście".