Najpierw rozrachunek, potem pojednanie
Walki w Bośni dobiegły końca, wojna jednak trwała nadal, zwłaszcza dla tych, którzy zostali wypędzeni z własnych domów oraz tych, których ojczyzna znalazła się pod kontrolą Serbów. Wrócili ci, którzy mieli zniknąć z powierzchni ziemi. Naznaczeni cierpieniem, zmuszeni do życia pod sztandarem swych oprawców. Vulliamy uznaje, że wojna trwać będzie dopóty, dopóki pojednanie nie zostanie zastąpione rozrachunkiem, konfrontacją z tym, co się stało i wezwaniem do rozliczenia.
Dla zbrodniarza jest to forma spojrzenia w lustro i przyznania do winy. Dla ofiar - uwolnienie od brzemienia historii i dopiero, ewentualnie (acz niekoniecznie) otwarcie drogi do pojednania i porozumienia. Rozrachunek przynajmniej oddaje ofierze część tego, co jej odebrano, zmarłym przywracając nazwę i miejsce w historii. Bez rozrachunku nie ma mowy o pojednaniu i zrozumieniu, nie ma również mowy o pokoju. Jego brak skazuje pokrzywdzonych na historyczny niebyt zwłaszcza, gdy w dyskursie politycznym faworyzuje się winowajcę, domagając się podejścia: "przebaczyć i zapomnieć".